Po roku od objęcia stanowiska prezydenta Słupska przez Roberta Biedronia jego działalność spotyka się z bardzo mieszanymi reakcjami i wywołuje wiele kontrowersji. 

Można się było o tym przekonać na spotkaniu, jakie miało miejsce w słupskim ratuszu. Było to podsumowanie pierwszego roku prezydentury Biedronia. W trakcie spotkania wielu przeciwników prezydenta gorąco reagowało na jego wypowiedzi i żywo krytykowało jego działania.

Biedroń przez niemal pół godziny zachwalał sam siebie, mówiąc o swoich dokonaniach. Tematami przewodnimi jego wystąpienia były reorganizacja ratusza, zagospodarowanie oszczędności w miejskiej kasie i odchudzenie zarządów i rad nadzorczych spółek miejskich. 

Przyznawał on jednocześnie, że Słupsk wciąż jest jednym z najbardziej zadłużonych miast w Polsce. 

Wśród kilkudziesięciu uczestników spotkania dominowali przeciwnicy prezydenta. Zarzucano mu m.in. niewywiązanie się z obietnicy zlikwidowania straży miejskiej. Biedroń odpierał zarzuty, twierdząc, że nigdy takiej obietnicy nie składał. 

Z krytyką spotkały się też pomysły prezydenta dotyczące łączenia szkół. Szczególnie krytycznie odnosili się do nich pracownicy i rodzice uczniów miejscowej budowlanki, którą Biedroń chce połączyć ze Środkowopomorskim Centrum Kształcenia Ustawicznego.

Z ust innych krytyków Biedroń usłyszał, że "utrzymuje w ratuszu grupę dobrze opłacanych fagasów, którzy niewiele robią". 

Byli i tacy, którzy dziękowali prezydentowi Słupska za jego pracę, ale znajdowali się w zdecydowanej mniejszości.

emde/polskatimes.pl