Marta Brzezińska-Waleszczyk: Ks. Wojciech Lemański miał dziś opuścić parafię w Jasienicy, ale tego nie zrobił. Wysłanników abp Henryka Hosera, powołując się na kanon 1353, odesłał z kwitkiem. Jednak, jak wskazują kanoniści, przepis ten nie ma zastosowania w przypadku ks. Wojciecha. To oznacza, że formalnie nie jest on już proboszczem w Jasienicy. Ks. Grzegorz Michalczyk, prywatnie przyjaciel ks. Wojciecha, ostrzegł, że gdyby ks. Lemański udzielił na przykład błogosławieństwa małżeństwu, to byłoby ono nieważne. Jakie konsekwencje może mieć dzisiejsza decyzja ks. Lemańskiego?

Ks. Robert Skrzypczak: Obawiam się, że ks. Wojciech Lemański jest w tej chwili na drodze wyrządzenia sobie wielkiej krzywdy. Odradzam jakiemukolwiek medium nękanie ks. Lemańskiego prośbami o wywiady. Jemu trzeba dać spokój, nie naciągać na transmisje, nie nęcić zaproszeniami do programów. Z każdym kolejnym słowem, każdym aktem może sobie wyrządzić tylko jeszcze większą krzywdę. Jest w tej chwili w sytuacji bardzo trudnej, dramatycznej, ale także wywołanej przez siebie samego i przez mieszkańców parafii, którzy podchodzą do sprawy tak, jakby chodziło o odwołanie ulubionego wójta albo pozbawienie przez reżysera głównej roli ulubionego bohatera serialu. Tak nie funkcjonuje Kościół.

Jak więc funkcjonuje? W mediach, broniących ks. Wojciecha, pojawiają się zarzuty, że abp Hoser postępuje niedemokratycznie i nie daje kapłanowi możliwości obrony.

Kościół funkcjonuje na zasadzie posłannictwa, jest apostolski. To znaczy, że my, księża jesteśmy posyłani. A posyła nas Kościół w osobie biskupa, biskup zaś reprezentuje urząd apostolski w Kościele. Nawet jeśli chodzi o samą teologię sakramentu święceń, czyli podstawę bycia księdzem, sprawowania tego sakramentu – my działamy mocą sakramentu, który mamy. Członkowie Kościoła wierzą, że istnieje jedyne kapłaństwo, jakim jest kapłaństwo Jezusa Chrystusa. Dopiero sakramentalnie to kapłaństwo zostaje udzielane – niektóre osoby zostają powołane do uczestniczenia w kapłaństwie Jezusa. Tak, jakby Jezus dzielił się swoją funkcją kapłańską z wybranymi ludźmi, aby spełniać swoją misję. Tak Jezus zrobił, powołując dwunastu Apostołów. Rozesłał ich na cały świat, a następnie oni, poprzez nakładanie rąk, powoływali swoich następców. Biskupi są następcami Apostołów. Działają w roli, mocy, funkcji Apostoła. Biskup dysponuje pełnią kapłaństwa Chrystusowego. My, prezbiterzy uczestniczymy w pewnym stopniu w tym kapłaństwie, którego pełnią dysponuje biskup. Praktycznie rzecz biorąc, nie tylko otrzymujemy od biskupa święcenia kapłańskie, dzięki którym możemy pełnić urząd kapłański, ale także zależymy od biskupa.

Na czym ta zależność polega?

To znaczy, że biskup mocą posłania nas, uwiarygadnia naszą funkcję. Jesteśmy pomocnikami w wykonywaniu urzędu kapłańskiego, posługi kapłańskiej wśród ludzi na mocy biskupa. To bardzo ważne, bo to znaczy, że ksiądz nie może istnieć w Kościele jako wolny elektron, który żyje pełną autonomią. Można powiedzieć, że bez biskupa ksiądz jest nikim.

Co to oznacza w kontekście dzisiejszego niepodporządkowania się ks. Lemańskiego decyzji abp Henryka Hosera?

Ks. Wojciech Lemański, tak jak każdy inny kapłan, jak również ja, może mieć władzę, siłę, autorytet, siłę a także władzę do wykonywania swojego urzędu tylko wtedy, kiedy przynależy do biskupa i jeśli biskup go posyła. Ks. Wojciech jest teraz w sytuacji, kiedy jego biskup wycofał mu mandat. Odwołał go. Nie posyła go więcej. Ks. Lemański nie ma już za sobą mocy Kościoła. Jest w tej chwili sam. Może przybrać rolę wójta w wiosce, lokalnego autorytetu. Może też, jeśli będzie chciał – chociaż szczerze mu to odradzam – spróbować wcielić się w rolę Kościuszki. I spróbować wywołać insurekcję, jak namawiają go do tego autorzy „Newsweeka” czy też inni dziennikarze, którzy nie mają zielonego pojęcia czym jest Kościół i próbują aplikować do Niego kategorie polityczne czy historyczne.

I namawiają ks. Lemańskiego do złego?

Tak, namawiają go do zreformowania polskiego Kościoła na wzór niemieckich czy austriackich hybryd w stylu „,my jesteśmy Kościołem”. Mówiąc obrazowo, chcą by dół oderwał się od góry, głowy. Grupa świeckich wraz z kapłanami, którzy myślą w sposób zlaicyzowany, odmawia posłuszeństwa tym, którzy ich uwiarygodnili i posłali. Walczy z hierarchiczną strukturą Kościoła. A hierarchiczna struktura Kościoła bierze się z nadania Jezusa Chrystusa. To On sam ustanowił taki Kościół. To nie jest wymysł ludzki. Ks. Wojciech znajduje się w sytuacji opłakanej z punktu widzenia teologii Kościoła i działania Ducha Św.

Co z nim dalej będzie?

Jest oczywiście ochrzczony jak każdy chrześcijanin, ma ważne święcenia kapłańskie i one jeszcze takimi pozostaną. Ale w tym momencie biskup wycofał mu mandat. Ks. Lemański nie jest już posłany do swoich parafian. Jest w tym momencie samotnym, białym żaglem. Co więcej, mocno ryzykuje. Jeśli będzie bardziej słuchał swych doradców, mediów, które nie „czują” zmysłu Kościoła, a nie będzie wsłuchiwał się w głos Kościoła, innych prezbiterów i swojego biskupa, to niestety znajdzie się na równi pochyłej, prowadzącej do utworzenia przez niego swojej małej schizmy. To się może skończyć źle dla niego samego i jego parafian oraz ludzi, którzy go popierają, którzy obdarzyli go zaufaniem i przywiązali się do niego.

Właśnie, ks. Lemański cieszy się naprawdę wielkim poparciem wśród swoich parafian, którzy stają za nim murem.

Na to można patrzeć z pewnym podziwem. Ks. Wojciech ma dużo zalet, które – gdyby nie mały szczegół, mały element – przynosiłyby pożytek. I widzę to nie tylko ja, ale także ks. abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, który próbując ocenić tą sytuację w wywiadzie, którego udzielił tygodnikowi „Do rzeczy”, nazwał największą wadę ks. Wojciecha pychą. A pycha zawsze poprzedza upadek. Ale ja sam nie chcę oceniać tej sytuacji. Jestem tylko, jak wielu innych, zasmuconym widzem tego całego spektaklu. On jest Kościołowi w Polsce niepotrzebny. Z punktu widzenia logiki funkcjonowania Kościoła Jezusa Chrystusa jest to spektakl nasycony znamionami absolutnej obcości. Tak w Kościele Chrystusowym nie rozwiązuje się spraw. Chrześcijanin na pewno nie idzie walczyć z drugim chrześcijaninem poprzez sądy albo media. Wystarczy tylko zajrzeć do Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian, aby się o tym przekonać. Św. Paweł mówi, że nawet lepiej jest przyjąć trochę niesprawiedliwości i przecierpieć trochę krzywdy, niż poddawać autorytet Kościoła osądowi pogan. Ludzi, którzy patrzą na Kościół z boku, zza barierki.

W taką rolę weszli dziennikarze, którzy wciąż – mimo obowiązującego zakazu wypowiedzi w mediach – zapraszają ks. Lemańskiego do swoich programów? Powiedział Ksiądz na początku naszej rozmowy, że to dziennikarze nękają ks. Wojciecha zaproszeniami do telewizji, wywiadów. Ja mam jednak wrażenie, że ks. Lemańskiego specjalnie zapraszać nie trzeba, że on sam doskonale czuje się w świetle kamer i chętnie zaprasza je do Jasienicy...

Zachowanie dziennikarzy przypomina mi rolę demona. Demon, diabeł z języka greckiego oznacza tego, kto wchodzi pomiędzy, dzieli. I taką rolę odgrywają dziś media. Kto ma odrobinę miłości Boga w sercu, odrobinę czucia Kościoła i szacunku do Kościoła i urzędu kapłaństwa, a także dla dobra wiernych nie powinien dziś wykorzystywać ks. Wojciecha. Nie zapraszać go do mediów i nie prosić o wywiady. Każda taka sytuacja prowadzi tylko do tego, że on sobie wyrządzi jeszcze większą krzywdę. Obecnie występuje on w roli chłopskiego Jakuba Szeli w koloratce. Trochę smutny i obcy to widok jak na normalne funkcjonowanie Kościoła katolickiego.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk