Państwo Islamskie wzięło odpowiedzialność za zamach w Berlinie. Tak zwana agencja informacyjna dżihadystów opublikowała w sieci informację, według której to jej "żołnierz" przeprowadził atak. Komunikat nie zawiera jednak żadnych bardziej szczegółowych informacji. To wskazuje, że w istocie zamach nie został wcale przeprowadzony przez ISIS. Państwo Islamskie zwykle przyznaje się do wszystkich udanych zamachów terrorystycznych, w ten sposób próbując stworzyć wrażenie swojej wszechobecności. Nie ma to jednak niczego wspólnego z rzeczywistością.

Berlińska policja tymczasem wypuściła na wolność mężczyznę, którego aresztowano tuż po zamachu jako domniemanego mordercę. Tak jak sugerowano wcześniej, okazało się, że nie ma on wcale związku z atakiem. W ten sposób główny sprawca mordu pozostaje wciąż na wolności i cały czas stanowi zagrożenie. Nie wiadomo, czy przebywa w Berlinie; niemiecka policja w każdym razie prowadzi aktywne poszukiwania, także w pobliżu polskiej granicy.

Wczoraj policja aresztowała 23-letniego uchodźcę z Pakistanu, co dało asumpt do oskarżania kanclerz Angeli Merkel o spowodowanie mordów, bo mordu miał jakoby dokonać człowiek wpuszczony do RFN wskutek jej polityki migracyjnej. Póki co jednak nie wiadomo, kto stał za zamachem.

W ataku na jarmark bożonarodzeniowy zginęło 12 osób, prawie 50 jest rannych. 14 osób jest w bardzo ciężkim stanie i niewykluczone, że odnotowane zostaną kolejne ofiary śmiertelne islamskiego zamachowca.

hk/Spiegel.de