Polacy nie pozwalają Marcie Lempart zapomnieć o skandalicznym happeningu, przy okazji którego aktywistka zaprezentowała swoją pogardę wobec pracującej kobiety. Po tym, jak w Tczewie sprezentowano jej miotłę, w Sztumie dostała w prezencie wiadro i mopa.

Liderka tzw. „Strajku Kobiet” jeździ po Polsce, aby zachęcać do składania podpisów pod projektem ustawy liberalizującej prawo aborcyjne. Coraz częściej jednak agresywna i wulgarna feministka zderza się z krytycznym przyjęciem przez mieszkańców. Aktywistka znana jest z dewastowania przestrzeni publicznej. Aby więc inni nie musieli po niej sprzątać, coraz częściej witana jest prezentami, które mają pomóc jej w samodzielnym sprzątaniu. Tak było kilka dni temu w Sztumie, gdzie otrzymała mopa i wiadro z napisem „Będziesz sprzątać sama”.

- „Niech ta pani posprząta swój bałagan. To jest prezent od kobiet z Ziemi Sztumskiej. Nie ma ich tutaj, bo są w pracy. Chciałem taki prezencik sprawić. (…). Bronimy praw kobiet. Rzucano w nas jajkami, cegłami, gdy staliśmy i broniliśmy Kościoła”

- zwrócił się mieszkaniec Sztumu do aktywistki.

Marta Lempart nie znalazła jednak w sobie wystarczająco dużo odwagi, aby z nim porozmawiać. Zamiast tego otoczyła go grupka jej zwolenników.

kak/wPolityce.pl