Fronda.pl: Napisała Pani list do żony premiera z prośbą o pomoc w zwalczaniu ideologii gender. Skąd taki pomysł? Dlaczego Małgorzata Tusk miałaby się włączyć w walkę z genderyzmem?

Beata Kempa, Solidarna Polska: Małgorzata Tusk napisała książkę, w której jasno i wyraźnie wskazała, jaki jest w jej ocenie najlepszy model rodziny. Z kontekstu można wywnioskować, że żona premiera preferuje tradycyjny model, pojmuje patriotyzm jako odpowiedzialność za dzieci, poczucie obowiązku. Takie ujęcie sprawy zainspirowało mnie do tego, aby napisać list do pani Małgorzaty z prośbą, by wsparła działanie zespołu „Stop ideologii gender”. Chodzi o to, aby w pierwszej kolejności zatrzymać takie niebezpieczne programy, jak Równościowe Przedszkole. Te ideologiczne programy, wprowadzane są już w najmłodszym wieku, kiedy niezwykle niebezpiecznym eksperymentem jest zaburzanie tożsamości płciowej u dzieci.

Uważa Pani, że książka „Między nami” jest antygenderowym świadectwem? Przecież pan premier raczej popiera genderowe postulaty.

Premier Tusk bagatelizuje problem, umniejsza, ośmiesza, ignoruje nasze ostrzeżenia. Uznałam więc, że skoro deklaracje pani Małgorzaty, wynikające z jej książki, jest zupełnie inna, to być może warto odwołać się do jej systemu wartości. Warto, by pani Małgorzata zrównoważyła głos genderystek z otoczenia premiera i osób zauroczonym programem Równościowe Przedszkole, który powstał na bazie bardzo szkodliwych moim zdaniem rozwiązań sztokholmskich. Uznałam, że walcząc o dzieci, trzeba pukać do każdych drzwi, trzeba walczyć o ich zdrowie, zwłaszcza psychiczne, nie wolno zaburzać ich normalnego rozwoju w imię haseł równościowych, które są oczywiście szczytne i piękne, tyle tylko, że wprowadza się je skandalicznymi metodami (eksperymenty, zaburzające autonomiczną tożsamość płciową). Jeżeli prawdą jest, to co pani Tusk pisała w książce, jeśli takie są jej odczucia, jeśli ceni wartość rodziny, dobro dziecka, postanowiłam się do niej zwrócić.

Ks. Kazimierz Sowa wytropił ostatnio, że to PiS jest odpowiedzialny za wprowadzanie gender w Polsce. Duchowny powołuje się na dokument „Program Operacyjny Kapitał Ludzki” z 2006 roku, przyjęty przez rząd Kaczyńskiego, w którym można przeczytać, że „zasada gender mainstreaming będzie wdrażana na każdym etapie realizacji programu". Co Pani na to?

Jeżeli chodzi o kwestie równościowe, to programy, które miałyby wyrównywać szanse kobiet i mężczyzn w różnych przedsięwzięciach (wyborczych, dostęp do edukacji, wyrównywanie różnic w wynagrodzeniach), są potrzebne i pożądane. Jednak gender, czy może raczej feministki drugiej generacji, niestety weszły w kwestie związane z zmianami stereotypów czy ról poprzez zmianę podejścia do płci biologicznej. I to jest właśnie niebezpieczne! Tego zaś w dokumencie, na który powołuje się ks. Kazimierz Sowa nie ma. Gdyby ks. Sowa był tak uprzejmy i doczytał na czym polega gender, o którym mowa w dokumencie z 2006 roku, to wiedziałby że nie ma tam mowy np. o stosowaniu takich zaleceń WHO jak edukacja seksualna w wieku 0-4 czy marginalizacja roli rodzica w wychowaniu dziecka...

Czyli jest gender dobry i gender zły? Ten pierwszy, który przyjął PiS, a który ma wyrównywać szanse kobiet jest w porządku, a z tym, z którym mamy do czynienia dziś, na przykład w postaci Równościowego Przedszkola, należy walczyć?

Jeśli przyjrzymy się rozwojowi ideologii gender, a w szczególności temu, co może dziać się w polskich przedszkolach (doświadczenia innych krajów w tym zakresie są już spore), to zobaczymy, że jest to bardzo duże zagrożenie. Programy związane z wyrównywanie szans, ale idących w zupełnie innym kierunku, czyli rozwiązań prawnych, które nie mają nic wspólnego z zaburzaniem rozwoju małego dziecka, trzeba prowadzić. Wszystkie inne, które wkraczają do polskich placówek wychowawczych wraz z zaleceniem edukacji seksualnej we wczesnym wieku prowadzonej przez osoby z różnych organizacji, a nie nauczycieli, to kwestie, które nie powinny mieć miejsca. Jest przygotowanie do życia w rodzinie, prowadzone w odpowiednim wieku i zakresie, z uszanowaniem godności dziecka. Uważam program Równościowe Przedszkole za szkodliwy dla rozwoju małego dziecka.

Ks. Sowa myli się, przypisując PiS „winę” za sprowadzenie na Polskę gender?

Z całym szacunkiem dla ks. Sowy, ale gdyby prześledził dokumenty, programy, proces rozwoju gender mainstreaming w naszym kraju, to doskonale wiedziałby, że gender ma zdecydowanie głębszy negatywny sens niż same hasła równościowe. Właśnie o to chodzi, że pod pojęciem haseł równościowych wprowadza się te wszystkie negatywne elementy, o których mówiłam.

Rozm. MBW