O skuteczności działań naszych służb specjalnych w wykrywaniu obcej agentury na pewno nie świadczą przypadki z ostatnich dni, kiedy ujęto dwóch agentów rosyjskich. Na podstawie szczątkowych informacji, jakimi dysponujemy, nie da się też ocenić, czy działanie ABW było skuteczne, czy nie. Nie wiemy, jak długo te osoby były obserwowane, z kim współpracowały, jakie informacje przekazywały, czy akcja była przeprowadzona prawidłowo, czy rozpracowywania tych osób nie przerwano przedwcześnie etc. Na tym etapie nie podejmowałbym się takiej analizy, natomiast nie ma żadnych wątpliwości, że liczba różnego rodzaju agentów rosyjskich w Polsce jest duża.

Możemy raczej mówić o porażce polskich służb, że rzadko kiedy jesteśmy w stanie namierzyć rosyjskiego agenta – wspomnę tu Wojskowe Służby Informacyjne, którym się to w ogóle nie udawało. Wiadomo, że takie kraje jak Polska, są szczególnie narażone. Graniczą z Rosją, są w jakimś sensie traktowane jako dawna strefa wpływów rosyjskich więc ilość agentów rosyjskich służb i ich możliwości działania jest ogromna. Znalezienie raptem jednego agenta raz na jakiś czas nie jest żadnym sukcesem, nie świadczy o tym, że te służby się odbudowały. Jest to po prostu ich naturalna praca. Pytanie, dlaczego tak mało skuteczna?

Niewątpliwie rosyjska aktywność została wzmożona w związku z sytuacja na Ukrainie, ale nie przeceniałbym wagi tych okoliczności, bo rosyjscy agenci działają w Polsce od dawna. Jeżeli zakładamy, że działania wobec tych szpiegów były prowadzone prawidłowo, to musieli oni być ulokowani w polskich instytucjach jeszcze przed zaognieniem sytuacji na Ukrainie. Takie operacje wywiadowcze trwają zazwyczaj dłużej niż dwa – trzy miesiące. Pewne jest to, że trzeba teraz być przygotowanym na różne wzmożone działania rosyjskie, związane np. z dostępem do informacji. Działalność różnego rodzaju agentów wpływu będzie dużo większa, aniżeli dotychczas, dlatego, że znaleźliśmy się teraz w dość otwartym sporze ze stroną rosyjską.

Not. ed