Jak się okazuje każdego miesiąca emerytowana nauczycielka Natalia Atuchina przygotowuje garnek specjalnego barszczu. W zeszłym roku wszystkie składniki kosztowały ją 165 rubli. W tym roku było to prawie 247 rubli.

„Indeks barszczu” wymyślił mąż Atuchiny, emerytowany dziennikarz Siergiej Komarowski –

„To obiektywny wskaźnik. Barszcz nie kłamie„ - mówi twórca wskaźnika.

W Rosji nastąpiła ogromna inflacja, u której przyczyn leżały niskie ceny ropy naftowej, dewaluacja rubla oraz zachodnie sankcje. Z tego względu inflacja wzrosła o ponad 16,9 procent. Jednak jak donosi Wall Street Journal za inflacją nie szła podwyżka płac.

Najbardziej wzrosły ceny produktów żywnościowych – między innymi tych, które składają się na barszcz, w Polsce zwany „Ukraińskim”.

Propaganda rosyjska przedstawia sankcje jako sposób na pobudzenie krajowego rolnictwa. Jednakże ceny produktów poszły w górę.

-Ceny rosną głównie ze względu na osłabienie rubla. Większość Rosjan ma problem z dokładnym wskazaniem celu sankcji -– wskazuje Julia Basakakowa, badacz socjopolityczny z rosyjskiego instytutu VTsIOM –

Rosyjski analityk Michaił Vinogradov mówi:

„Pytanie, czy ludzie będą chcieli dalej tak żyć i ignorować trudne warunki, czy też narastać będzie niezadowolenie, które w końcu wybuchnie„

Władza walczy z wysokimi cenami żywności, a sposobem na walkę jest odgórne narzucanie cen. Aktualnie w Rosji toczy się ponad 1500 spraw karnych o podwyższanie cen żywności ponad dozwolone limity.

Według Komarowskiego, indeks barszczu jest obecnie jedynym wiarygodnym narzędziem do pomiaru realnej inflacji.

– „Poza tym barszcz jest smaczny” - kwituje.

KZ/Forsal.pl