Aplikant radcowski podczas praktyki w stołecznym urzędzie pobrał 47 tysięcy danych o nieruchomościach. To nielegalne, a dane dotyczą przede wszystkim Mokotowa.

Jak informuje dziennik "Rzeczpospolita", aplikant zdobył dane o właścicielach, wpisy z ksiąg i wyrysy działek. To wszystko w zaledwie 3 miesiące. Nie są znane motywy jego działania, a śledztwem zajmuje się dział ds. cyberprzestępczości Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wyciek tych danych stwarza poważne zagrożenie, bo teraz ktoś może podszyć się pod właściciela i... sprzedać cudzą działkę lub wziąć pożyczkę pod hipotekę!

To nie urząd, ale stołeczna policja wpadły na trop działalności aplikanta. Sprawcą jest Zdzisław B., były student wydziału prawa i administracji. Mężczyzna nie przyznaje się do winy i przekonuje, że miał upoważnienie do korzystania ze zbioru danych.

kk/rzeczpospolita