W środę w Sejmie odbyło się spotkanie przedstawicieli klubów parlamentarnych dotyczące zmian w regulaminie Sejmu. Prawo i Sprawiedliwość chce zaostrzenia regulaminu, jednak proponowanym rozwiązaniom sprzeciwia się opozycja.

Inicjatorem spotkania był marszałek Sejmu, Marek Kuchciński. Przedstawiona propozycja zakłada zaostrzenie kar finansowych dla posłów zakłócających porządek obrad. 

Jak stwierdził podczas konferencji prasowej szef klubu PiS, Ryszard Terlecki, opozycja "stanowczo odmawia dalszej pracy", jednak partia rządząca nie wycofa się z prac nad zmianami. Ostateczną decyzję podejmą marszałek Kuchciński oraz prezydium Sejmu.

Jak jednak przyznaje Terlecki, jest sceptyczny, jeśli chodzi o porozumienie z klubami opozycyjnymi, ponieważ ich posłowie "Nie uważają, żeby zakłócanie obrad Sejmu było czymś karygodnym".

"Parlament to nie jest miejsce dla politycznych klakierów, a tak PiS chciałby widzieć jego prace"-stwierdziła posłanka Nowoczesnej, Kamila Gasiuk-Pihowicz.

"Także dla idiotów. Warto, żeby dyskusje dotyczyły merytorycznych kwestii"- odpowiedział parlamentarzystce Terlecki, odnosząc się również do wcześniejszej jej wypowiedzi. Gasiuk-Pihowicz stwierdziła, że to właśnie partlament powinien być miejscem dyskusji, nawet ostrych. Później posłanka dodała, że proponowane rozwiązania zakładają "dużą dowolność stosowania wysokich kar".

"Obecne instrumenty, które ma marszałek są wystarczające i trzeba je tylko zgodnie z regulaminem stosować"– mówił z kolei poseł Kukiz'15, Grzegorz Długi, dodając, że nowe przepisy mogłyby tylko skomplikować sprawę.  

"Budowanie autorytetu Izby nie może iść drogą dyscyplinowania siebie nawzajem, karania finansowego i jednostronnym patrzeniem w tym kierunku"- przekonywał Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej. 

W ocenie partii rządzącej, obecne kary finansowe dla posłów zakłócających obrady są jedynie "symboliczne", co sprawia, że parlamentarzyści nie przejmują się nimi i przybywa takich incydentów, jak 16 grudnia. 

" Komisja etyki, która udziela upomnień, czy nagan, niespecjalnie wzbudza jakiś respekt u posłów, natomiast kary finansowe, nawet niewielkie są odczuwalne, to może powstrzymać, co bardziej krewkich posłów od wykrzykiwania na sali sejmowej, lub przerywania obrad"- stwierdził wicemarszałek Sejmu, Ryszard Terlecki w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. Jak zauważył, jedną z ważniejszych zmian jest kwestia recydywy.  Za trzykrotne naruszenie regulaminu PiS proponuje bardziej surowe kary, czyli pozbawienie parlamentarzysty połowy wynagrodzenia na pół roku.

JJ/PolskieRadio, Wpolityce.pl, Fronda.pl