Leszek Balcerowicz ostatnio kontynuujący swoją karierę polityczną na Ukrainie stwierdził, że chciał się podpisać pod listem byłych prezydentów "stających w obronie demokracji", ale... nie zdążył.

Jak mówił Leszek Balcerowicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Kontrwywiadzie RMF:

„Nie zdążyłem podpisać się [pod listem byłych prezydentów], bo w zeszłym tygodniu byłem w Nowym Jorku, Kijowie i Niemczech. Była taka propozycja, ale solidaryzuje się z tym listem, bo uważam, że trzeba ostrzegać i przeciwdziałać zagrożeniom, zanim w pełni się zmaterializują, a nie płakać po fakcie (…) Słowo spór jest eufemizmem. Uważam, że mamy do czynienia z bezprecedensowym w Polsce i w Europie atakiem na Trybunał Konstytucyjny, który jest strażnikiem Konstytucji. W obliczu takiego zagrożenia zorganizowana forma obywatelskiej aktywności jest najlepszą odpowiedzią”.

emde/300polityka.pl