„Czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego oraz w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej małoletnich, zaistniałego w tym samym okresie czasu wobec braku znamion przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego i braku interesu społecznego w objęciu ściganiem z urzędu występku prywatnoskargowego" – tak brzmi pierwsze zdanie wydanej dzisiaj decyzji prokuratury wobec rodziny Bajkowskich z Krakowa.

Śledczy bronią także ojca dzieci, na którym wieszano psy od dawna. „Ustalono, że żadna z przesłuchanych w sprawie osób: nauczycielka, psychologowie z RODK, pracownicy MOPS- u, nigdy nie widzieli u dzieci jakichkolwiek obrażeń. Również małoletni nie skarżyli się na zachowanie rodziców, a jedynie jak sami zeznali za niewłaściwe zachowanie, przeklinanie, bicie brata dostawali kary w postaci: zakazu gry na komputerze, spożywania słodyczy, wychodzenia na pole. Oczywiście w sytuacjach wyjątkowych, ojciec/ co wynika z jego, żony i dzieci zeznań / stosował klapsy, ale były to sytuacje sporadyczne, poprzedzone wcześniejszym upomnieniem i rozmową z dzieckiem" – czytamy m.in. w decyzji prokuratury.

„Z zeznań wychowawczyni chłopców jak i opinii szkolnych, wynika w sposób jednoznaczny że rodzice prawidłowo realizowali obowiązki wychowawcze , interesowali się postępami dzieci w nauce, dbali o ich rozwój intelektualny. Przeprowadzone postępowanie nie potwierdziło faktu karania dzieci przywiązaniem do budy czy zmuszaniem do klęczenia na grochu , gdyż jak wskazano powyżej do pierwszego zdarzenia doszło na wakacjach w ramach zabawy wymyślonej prze jednego chłopców , zaś do drugiego kiedy dzieci były/ bez rodziców/ na półkolonii w muzeum” - napisała prokuratura.

TPT/Rp.pl/Krakow.po.gov.pl/