Z informacji gazety wynika, że funkcjonariusz logował się z komputera w ambasadzie w Trypolisie. Postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie dobiega końca.

Rzecznik prasowy Biura Ochrony Rządu mjr Dariusz Aleksandrowicz zapowiada, że w ciągu kilku dni, gdy tylko zakończą się procedury, zapozna opinię publiczną z ustaleniami. - Musimy być bardzo rzetelni w tych działaniach, dlatego że oskarżać jest bardzo łatwo, natomiast zależy nam na tym, by nie skrzywdzić kogoś niewinnego - argumentuje. 

Sprawa została ujawniona  przez "Nasz Dziennik" w sierpniu. Ustalono, że autorem wpisów jest ppłk Robert D., czynny funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. Postępowanie służbowe, które wszczęto po publikacji, trwa już ponad trzy miesiące. Rzecznik BOR usprawiedliwia się koniecznością dogłębnego zbadania sprawy.

Zdaniem płk Andrzeja Pawlikowskiego, byłego szefa BOR, takie działanie czynnego funkcjonariusza BOR zasługuje na najsurowszą z możliwych kar, jakie istnieją w katalogu.

W opinii innych rozmówców "ND" funkcjonariusz za tak haniebne postępowanie powinien zostać niezwłocznie wydalony ze służby. Jak wyjaśnia płk Pawlikowski, funkcjonariusz Biura nie może udzielać się publicznie ani też bez zezwolenia przełożonego rozmawiać z dziennikarzami.

 

eMBe/NaszDziennik