- Myślę, że musieli się poczuć straszliwie zagrożeni, skoro zdecydowali się kilka miesięcy temu na zabiegi, które miały im zapewnić wpływy także po wyborach. - mówi bp Wiesław Mering w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" odnosząc się do zachowania polityków PO - PSL.

- Dziś nie umieją przyznać się do popełnionych błędów, ale mówią: wszystkiemu winien jest obóz rządzący, a my wszystko robiliśmy cudownie i doskonale. Tak nie jest. Bardzo boli, że prawda w ogóle przestała coś znaczyć. Liczą się tylko obelgi, zjadliwe bon moty, kto kogo pokona. - podkreśla ordynariusz włocławski.

Bp Mering wyraża swoje oburzenie wypowiedzią Stefana Niesiołowskiego, aby 13 grudnia demonstrować przed domem Jarosława Kaczyńskiego.

- To wyjątkowo obrzydliwe, strasznie psuje atmosferę życia społecznego, nie tylko politycznego, narodowego - komentuje duchowny.

- Rośnie siła uprzedzenia wobec wyborów, których dokonali Polacy. A przecież to wszystko było zgodne z regułami demokracji. Naród ma prawo wybrać i wypowiedzieć się tak, jak chce, nie musi słuchać podpowiedzi „Gazety Wyborczej” czy stacji komercyjnej. Jeżeli mienią się demokratami, to niech zostawią ludziom wolność. Wraz z wolnością rodzi się odpowiedzialność, która w tej chwili przeszła na dawną opozycję. Pozwólmy nowemu rządowi kierować państwem, tak jak zapowiadali w trakcie kampanii wyborczej - tłumaczy bp Mering.

– Reguły propagandy są znane od setek lat. Kłamcie, kłamcie, a coś z tego kłamstwa zostanie – mówił Goebbels. Dla wielu Polaków wciąż źródłem informacji są najrozmaitsze TVN-y i to, co tam usłyszą, staje się ich prawdą. - mówi.

- Zupełnie nie liczą się prawda, prawo, sprawiedliwość, tylko interes tych, którzy zostali odrzuceni przez Naród - dodaje duchowny.

- Trzeba nazywać rzeczy po imieniu, demaskować manipulacje, przekłuwać te sztuczne balony wytwarzane dla postrachu i budzenia przerażenia w sercach ludzi. Ogromne znacznie mają te środki przekazu, które ukazują racje strony rządzącej, nazywając rzeczywistość po imieniu - podkreśla bp Wiesław Mering i apeluje o modlitwę w intencji rządzących.

bg/"Nasz Dziennik"