Portal Fronda.pl: Eurostat opublikował dane na temat bezrobocie w Europie. W Polsce stopa bezrobocia wynosi łącznie 8,3 proc., a wśród osób poniżej 25. roku życia – 23,4 proc.

Arkadiusz Czartoryski, PiS: Jest prawda i są statystyki. Wszystko zależy od tego, jaką przyjmiemy metodę. Bezrobocie bardzo różnie okłada się na terenie całego kraju: niższe jest w Warszawie, wyższe na Mazurach czy we wschodnim Mazowszu. Musimy mieć też świadomość, że bezrobocie w Polsce zostało sztucznie zaniżone przez wyrejestrowanie się z naszego systemu ogromnej masy Polaków i zarejestrowanie się jej w systemach Europy zachodniej. Dlatego trudno traktować dane Eurostatu wprost.Tragiczne jest bez wątpienia wielkie bezrobocie wśród ludzi młodych: a trzeba dodać, że wiele z nich wyjechało z kraju. Jeżeli w tej grupie mamy stopę bezrobocia na poziomie 23,4 proc., a grubo ponad milion ludzi jest zagranicą…

Klęską zakończyły się starania większości koalicyjnej związane z otwarciem zawodów. W Polsce zamknięcie zawodów jest nadal bardzo wysokie. Nie powiodły się też wszystkie te nieudolne próby aktywizacji ludzi młodych poprzez naprawę szkolnictwa zawodowego, które jest wciąż rozłożone na łopatki. Niemcy podbierają nam młodzież do zawodów technicznych, Anglicy podbierają nam pielęgniarki. Dochodzi do tego agresywna polityka Unii Europejskiej w stosunku do przemysłu. Niestety, pozostałe gałęzie gospodarki, poza przemysłem, nie są w stanie wchłonąć tak dużych mas ludzi bezrobotnych, którzy są w Polsce bez pracy od wielu lat.

Mówi pan minister o emigracji -  a i z tym może być nieco trudniej. David Cameron zapowiedział właśnie, że jeżeli jego ugrupowanie zwycięży w przyszłorocznych wyborach, to świadczenia socjalne dla emigrantów zostaną zdecydowanie ograniczone. To uderzy w Polaków na Wyspach?

Decyzja będzie należała do emigrantów, czy pomimo zmniejszenia świadczeń socjalnych Anglia nadal będzie dla nich atrakcyjnym miejscem. Powrót do Polski na bezrobocie jest często gorszy niż pozostanie tam, nawet przy mniejszym wsparciu socjalnym. Cieszyłbym się, gdyby Polacy wracali do kraju – ale wiem, że byłoby dobrze, gdyby wracali i mieli możliwość podjęcia pracy. Niestety, nie ma żadnych sygnałów ze strony rządu zachęcających do powrotu. Nie ma programów gospodarczych, programów aktywizacji zawodowej. Nie ma otwarcia się na drobnych przedsiębiorców, co pozwoliłoby młodym ludziom łatwiej zakładać firmy i zainwestować w biznes to, co zarobili na zachodzie. U nas funkcjonuje syndrom pojedynczego człowieka, który prowadzi jednoosobowy, maleńki biznes dla kilkuset złotych – i płaci od tego wszystkie podatki i ZUS w pełnym wymiarze, a przez to nie jest w stanie się utrzymać. Nie ma dobrych możliwości zakładania działalności gospodarczej. W Polsce mamy ogromną masę problemów, która jest większa od zagrożeń, jakie stwarza obniżenie pomocy publicznej zapowiadane przez premiera Camerona.

Według danych Eurostatu z bardzo wysokim bezrobociem wśród młodzieży boryka się wiele krajów Europy, by wymienić choćby Hiszpanię, Francję, Włochy, Szwecję, Słowenię czy Grecję.

Europa zwariowała odwracając się od przemysłu. Przemysł wyniósł się do Indii, Chin czy Brazylii. W Europie myśli się, że młodzież może być na bezrobociu, tylko trzeba jej dać rozrywkę, balangę. Takie tematy zastępcze. To gigantyczny problem, bo tracimy całe pokolenie ludzi, którzy stają się odzwyczajeni od pracy i zakładania rodzin. Znika ta Europa, w której wychowywały się całe pokolenia zdyscyplinowanych ludzi, potrafiących dobrze pracować i budować potęgę tego kontynentu. Europa zatopiła się w ekologii i zielonych ideach. Ostatnio na komisji ds. Unii Europejskiej omawialiśmy kwestię bezrobocia wśród młodzieży i byliśmy wprost przerażeni, jakie są w Europie recepty na ten problem. Brnięcie w „przemysł” ekologiczny nie pochłania pracowników. Wszystkie te utrudnienia biznesu polegające na paktach ekologicznych, na zbijaniu CO2, na wycofywaniu się z przemysłu, zamykaniu kopalń, ograniczeniach importu paliw, zamykaniu stoczni… To wszystko efekt cywilizacji, w której głównym pracodawcą jest urząd.

W swoim biurze poselskim spotykam się z młodymi ludźmi i ich rodzicami, którzy mówią: byleby tylko mój syn czy moja córka dostali się do urzędu. Młodzi ludzie w Europie odkryli, że najlepiej pracować właśnie w urzędzie. W Polsce są nawet całe klany, które tylko z tego żyją i nie potrafią funkcjonować poza urzędami: jak choćby Polskie Stronnictwo Ludowe. To przykład nowoczesnej europejskiej partii, która nie potrafi żyć inaczej, niż czerpiąc korzyści z udziału w urzędach i instytucjach państwowych. A jeżeli w biznesie, to w tym związanym z państwem. Pamiętamy te słynne słowa premiera Pawlaka: „bo my potrafimy prowadzić politykę prorodzinną”.

I tak właśnie wygląda współczesna Europa. Ogromne ilości urzędów, gigantyczna biurokracja w Brukseli, rosnąca z roku na rok biurokracja w Polsce. A przy tym odwrócenie się od tych dziedzin gospodarki, które rzeczywiście dają miejsca pracy całym nowym pokoleniom. Stąd taki problem w wielu krajach.

Nie jest tak jednak w całej Europie. Przykładem są Niemcy, które często podaje się jako przykład beneficjenta gospodarki stawiającej na przemysł. Dziś bezrobocie wynosi tam łącznie 4,9 proc., a wśród młodzieży zaledwie 7,7 proc.

Niemcy prowadzą po prostu nacjonalistyczną politykę: nasz przemysł, nasza gospodarka, nasze jest lepsze i trzeba o to dbać. Europa wypuszcza co pewien czas takie zaklęcia o wspólnotowym decydowaniu i tak dalej. Niemcy jednak zawsze na pierwszym miejscu stawiają własny interes. Widzimy to doskonale w stosunkach z Rosją, a także z krajami Bliskiego Wschodu, Chinami, Indiami. Niemcy robią interesy wszędzie, zawsze mają w perspektywie rachunek ekonomiczny. Tymczasem Europa jest zapatrzona w typowo ideologiczne hasła: choć zjednoczyła się ze względu na gospodarkę, to pochłaniają je problemy ekologiczne, idee liberalne, zmiana cywilizacji, odejście od rodziny. Niemcy, owszem, funkcjonują w Europie – i czerpią z Europy jako z doskonałego rynku zbytu dla swoich towarów. Robią też jednak wspaniałe interesy poza kontynentem, zachowując się niezwykle pragmatycznie i racjonalnie.

Prawo i Sprawiedliwość chce iść drogą niemiecką?

Chciałbym, żeby Polska poszła drogą niemiecką chociażby jeśli idzie o zagospodarowanie szkolnictwa zawodowego. Trzeba też iść za przykładem Niemców w dbałości o własną gospodarkę. Przykładem są tu stocznie. Gdy je zamykaliśmy, to mówiono, że nie możemy im już pomóc. Tymczasem Niemcy wspierali własne stocznie, nie bezpośrednimi dotacjami z budżetu, ale poprzez fundacje. I ich stocznie mają się dobrze. Wchodzą na nasz rynek i teraz Polacy chcą kupować niemieckie okręty. Chciałbym, żebyśmy skorzystali z tych pomysłów. Warto też zwrócić uwagę na angielskie ulgi dla młodych i startujących przedsiębiorców. W Wielkiej Brytanii funkcjonują ogromne ułatwienia. Jest wiele ciekawych rzeczy, które moglibyśmy wcielić w życie także u nas. Nie musimy wykonywać posłusznie wszystkiego, co przysyłają nam z Brukseli. 

rozm. Paweł Chmielewski