Kilka godzin po wypowiedzi arcybiskupa Michalika zwołano błyskawiczny briefing. A podczas niego ksiądz arcybiskup zapewniał, że wypowiedział się niedokładnie, tak, że został źle zrozumiany. - Najpierw przepraszam za to nieporozumienie, za to, co wynikło. Oczywiście, cały kontekst mojej wypowiedzi był taki, że dziecko jest niewinne, nie może być krzywdzone, nie tylko przez duchownych - powiedział abp Michalik w trakcie konferencji. Arcybiskup podkreślał, że był po Zebraniu Plenarnym Episkopatu Polski i spotkanie z dziennikarzami go zaskoczyło. - Człowiek trochę myśli o tym zebraniu, nagle pytanie, nagle niedopowiedzenie... - stwierdził.

- Cały kontekst w mojej wypowiedzi jest taki, że dziecko jest niewinne – mówił arcybiskup. I dodawał, że „to jest sytuacja niezawiniona przez rodziców. Dziecko ma prawo do miłości czystej, pięknej, niespaczonej. Rośnie liczba dzieci pokrzywdzonych”. - Niejednokrotnie człowiek zagubiony wykorzysta to dziecko, ale to jest problem dorosłych, byśmy nie patrzyli obojętnie na takie sytuacje – dodał. I podkreślił, że to nie dziecko "wciąga dorosłych", ale jest ofiarą.

Rzecznik prasowy Episkopatu zaś zapewniał, i to kilkakrotnie, że wypowiedź arcybiskupa była lapsusem językowym. - Ksiądz arcybiskup czasem zaczyna zdania i nie kończy, ale znam go i wiem, że intencje miał jasne: zero tolerancji dla pedofilii. To był zwykły lapsus językowy - stwierdził z kolei obecny na konferencji ksiądz Józef Kloch, rzecznik episkopatu.

TPT