Wywiad jakiego ksiadz arcybiskup Henryk Hoser udzielił dziennikowi "Rzeczpospolita" to jasne i klarowne stanowisko Prawdy w odniesieniu do kłamliwych argumentów przeciwników życia, zwolenników aborcji i antykoncepcji, jak również intelektualny młot na współczesne czarownice.

Na początku arcybiskup Hoser wyjaśnia/przypomina czym jest sumienie, o którym tak żywo dyskutuje się współcześnie w naszej przestrzeni publicznej w kontekście debaty na temat lekarskiej "klauzuli sumienia". Czymże jest sumienie? "Jest swego rodzaju osądem moralnym. Osądem tego, co jest dobre, a co jest złe. Jest czymś wrodzonym, ale jednak kształtowanym przez całe życie człowieka. Sumienie powinno być wychowywane, mieć odniesienie do jakichś obiektywnych kryteriów dobra i zła. Nie może być skrajnie subiektywne. Ale sumienie jest także elementem wolności człowieka, który ma możliwość wyboru między dobrem i złem. Ten wybór jest tytułem do jego godności ludzkiej" - mówi abp Hoser. I wyjaśnia proces wychowania sumienia: "Przede wszystkim wychowuje się ono w środowisku, w którym dorasta konkretny człowiek. Wychowanie polega przede wszystkim na wskazywaniu pewnych wartości i antywartości. Na pokazywaniu tego, co jest dobrem, i tego, co jest jego zaprzeczeniem. Wychowując, mamy założone pewne cele, do których dążymy, oraz pewne cele pośrednie, które doprowadzają nas do ostatecznego efektu. A w moim przekonaniu wychowanie sumienia to jest samo jądro, sam rdzeń całego procesu wychowania".

Abp Hoser mocno podkreśla że tzw. "człowiekie bez sumienia" nie jest pod żadnym względem "szanowany. Jest człowiekiem okrutnym, niesprawiedliwym. Sumienie odwołuje się przecież do sprawiedliwości, do tego, co jest sprawiedliwe, i tego, co takie nie jest. Jest to bardzo ważna zdolność człowieka i jego bardzo ważne wyposażenie". Próba podważenia i ograniczenia lekarzom prawa do klauzuli sumienia jest według arcybiskupa ideologiczną wojną: "Wojna ideologiczna trwa od dawna. Ma różne podłoże, motywy i cele do osiągnięcia. Ciągle obserwujemy zjawisko absolutyzowania pozytywizmu prawnego, czyli przyjęcia zasady, że każde prawo stanowione jest dobre. A przecież wiemy, że tak nie jest. Uczy nas tego chociażby historia. W przeszłości były takie prawa stanowione, które były złe i nie do przyjęcia. Wszyscy wiemy, że prawa wprowadzone przez Hitlera były złe i ludzkość je z czasem potępiła". I wyjaśnia co oznacza tzw. "dobre prawo": "Żeby było dobre prawo, prawo sprawiedliwe, to ono musi mieć odniesienie do podstawowych praw człowieka. A my dziś często mamy takie prawa, które są niesprawiedliwe, i których nie wolno nam stosować. One powinny wywołać sprzeciw moralny. Ta cecha normatywności aksjologicznej, moralnej prawa jest dzisiaj bardzo względna i właśnie dlatego lekarze mają przywilej odwołania się do głosu sumienia. Oni przecież w swojej pracy mają do czynienia z materią ożywioną. Z żywym organizmem ludzkim. Lekarz jest w innej sytuacji niż inżynier czy informatyk, którzy pracują z materiami nieożywionymi".

Ksiądz arcybiskup wyjaśnia czym jest w istocie owa, jakże głośna w Polsce i jakże źle zrozumiana przez wiele środowisk, deklaracja Wiary, którą on sam jak i inni polscy lekarze podspisali. "Deklaracja wiary lekarzy, którą podpisało tak wiele osób – w tym także ja – odnosi się przede wszystkim do pierwszego, najbardziej uniwersalnego prawa człowieka, czyli prawa do życia. To jest istota tej deklaracji. Tam nie ma mowy o żadnych prawach drugorzędnych. Mówimy jedynie o prawie każdego człowieka do życia. W sytuacjach, w których następuje konflikt z tym prawem, ma zadziałać sumienie i ono ma spowodować, że człowiek nie zgodzi się na działania, które uderzają w prawo do życia". I dodaje, że prawo do życia to największa wartość i dobro w naszym życiu. 

Na pytanie Tomasza Krzyżaka, "skąd my właściwie wiemy, w którym momencie zaczyna się życie?". abp. Hoser odpowiada: "Z doskonale dziś rozwiniętej nauki. Dzięki niej mamy ogromną przewagę nad naszymi przodkami, nad Arystotelesem czy św. Tomaszem z Akwinu, który z niego czerpał. Z której nauki? Przede wszystkim z genetyki i embriologii. To one dostarczają nam informacji, w którym momencie zaczyna się indywidualne nowe życie. Dziś sprawy genomu, czyli zasobu dziedzictwa biologicznego, które stanowi o stworzeniu nowego człowieka, są już bardzo znane. Embriologia jest nauką spełnioną, a nie hipotetyczną. Taka była kiedyś, gdy nie było mikroskopów. Stąd wynikały spory w starożytności i średniowieczu o początek życia". I mocno podkreśla, że człowiek nie powinien mieć żadnych wątpliwości odnośnie początku życia, gdyż "wystarczy zajrzeć do jakiegokolwiek podręcznika genetyki czy embriologii. Ogólne prawo biologiczne mówi, że z chwilą zapłodnienia powstaje genom nowego osobnika i tam się zaczyna życie. Tego nie można podważyć".

Według abp Hosera kontestowanie osobowego charakteru życia ludzkiego we wczesnych fazach rozwojowych jest dramatem: "Pojawiają się teorie, że charakter podmiotowy, gdy człowiek staje się podmiotem praw, które mu przysługują, jest sprawą uznaniową. I tu zaczyna się dramat, bo nie ma żadnych kryteriów uznaniowych, które mogą zostać przyjęte. Życie ludzkie jest procesem ciągłym, a nie skokowym. Jedno wynika z drugiego i te wszystkie kryteria uznaniowe są wątpliwej jakości".

Mocny akcent wywiadu został położony na kwestię płodności człowieka i zagrożeń płynących z antykoncepcji. Arcybiskup Hoser bardzo dosadnie podreśla, że antykoncepcja jest groźna dla człowieka. "Środki antykoncepcyjne w znaczeniu klasycznym nie są lekiem. One niczego nie leczą. A nawet wprowadzają do organizmu element choroby - mówi abp Hoser, co trochę szokuje dziennikarza, który pyta: "Nie przesadza ksiądz?". Na co abp Hoser odpowiada i wyjaśnia: "Przecież zdrowy organizm ma być płodny. Tymczasem środki antykoncepcyjne powodują niepłodność. Stan patologiczny, stan chorobowy. Stąd moim zdaniem jest poważny tytuł do tego, by farmaceuta nie godził się na ich sprzedaż. Inna rzecz, że dziś mamy dwie definicje zdrowia. (...) Definicja klasyczna wynikająca z przysięgi Hipokratesa mówi o przywracaniu integralności organizmu. Inaczej mówiąc, te organy, które są chore, trzeba restytuować i przywracać do zdrowia. Na tym właśnie polega leczenie. Człowiek ma mieć sprawne wszystkie narządy i wszystkie funkcje, które organizm powinien pełnić. Natomiast nowa definicja Światowej Organizacji Zdrowia wprowadzona ileś lat temu mówi nie tylko o nieobecności choroby, ale również o poczuciu dobrostanu. To jest definicja subiektywna. Przecież w poczucie dobrostanu możemy wprowadzać się różnymi sposobami. Niekoniecznie oznacza to zdrowie".

Naprawdę warto przeczytać cały wywiad Tomasza Krzyżaka z "Rzeczpospolitej" z księdzem arcybiskupem Henrykiem Hoserem, bo to niesamowita nauka dla nas, i dla tych którzy chcą się dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi w całej tej batali o życie, człowieka.

Wywiad TUTAJ

Philo