Anna Zawadzka, lewaczka, jedna z głównych "bohaterek" prowokacji w kościele św. Anny i profanacji Mszy Świętej, gości w mediach. Po nieudanym występie w TVNie - sam prowadzący musiał przerwać program z powodu wygadywanych przez nią bzdur, tym razem pojawiła się w Superstacji.

W TVNie mogliśmy usłyszeć wykład o sztucznej palmie, która dla niektórych wygląda jak naturalna, w Superstacji zaś, Zawadzka porównała aborcję do samochodu. No to pojechała...

- Chodzi o to, że jest samochód. Ten samochód ma cztery kółka, kierownicę i nie zmienia nic faktu, że samochód jaki jest, każdy widzi. Natomiast jedni używają go do celów przyjemnych (…), dla innych jest elementem ciężkiej pracy (…). Nie zmienia to faktu, że on jest samochodem. Tak samo jest z aborcją. Aborcja jest prostym zabiegiem, do którego każda kobieta w Polsce powinna mieć prawo - tłumaczyła Zawadzka.

Co feministka chce powiedzieć tym, którzy chcą chronić życia od poczęcia, nawet jeśli poczęcie jest wynikiem czynu zabronionego?

- Osoby, które głoszą takie poglądy, niech pójdą do więzienia i nastawią swoje pośladki i niech doświadczą gwałtu - podsumowała Zawadzka. W studiu zapadła cisza.

- Uczestnicząc w proteście w kościele św. Anny liczyłam się z tym, że trafię do więzienia i będę mogła być pierwszym więźniem za głoszenie poglądów - mówiła w programie Raport w Superstacji Anna Zawadzka

- To będzie bardzo dobre, jeśli będę uwięziona - stwierdziła.

bg/superstacja.tv