"Planowana na luty wizyta kanclerz Angeli Merkel w Warszawie stała się dla prasy niemieckiej pretekstem do rozważań o ociepleniu na linii Polska – Niemcy. Ta spekulacja ma mocne podstawy" - pisze Andrzej Talaga na łamach "Rzeczpospolitej".

"Polaków i Niemców łączy zbyt wiele interesów, by podsycać animozje" - stwierdza autor. Jak wymienia, Niemcy wypracowały sobie wprost idealne sąsiedztwo. Wszystkie graniczące z nimi kraje to państwa demokratyczne i przyjazne. "Takie położenie nie wymaga znaczących nakładów na bezpieczeństwo zewnętrzne, znaczenie ma też bufor pomiędzy potencjalnym agresorem a terytorium niemieckim. Buduje także zaplecze gospodarcze pracujące – z wzajemnym zyskiem – na niemiecki eksport. Grupa Wyszehradzka jako całość jest obecnie największym partnerem handlowym Niemiec. Takiej więzi nie da się zastąpić, każde polityczno-gospodarcze tąpnięcie w nowych państwach UE odbije się boleśnie na rynku niemieckim i poziomie życia Niemców" - pisze Talaga.

Jak wskazuje, dlatego w interesie Berlina leży stabilizacja, bezpieczeństwo i rozwój Polski. Według autora żadnych podstaw nie mają spekulacje, że Niemcy poświęcą dla Rosji Polskę. "ynek rosyjski bowiem oferuje firmom niemieckim nieporównanie mniej niż sama Grupa Wyszehradzka. Gazociągi Nord Stream i Opal to nie zapowiedź sojuszu z Moskwą, ale przejaw niemieckiego egoizmu energetycznego. Trzeba to odróżniać, co nie znaczy tolerować" - pisze Talaga.

Z kolei dla Polski, zauważa, "korzyści z dobrych relacji z Niemcami są wręcz fundamentalne". To choćby kwestie bezpieczeństwa. W razie konfliktu pomoc zbrojna musi dotrzeć do Polski przez teren Niemiec oraz porty nad Morzem Północnym. Waszyngton traktuje właśnie Niemcy jako swoje zaplecze działań na wschodniej flance NATO. "Nasz zachodni sąsiad to wręcz kotwica amerykańskich wpływów na Starym Kontynencie. Nie zastąpi go w tej roli Wielka Brytania – z tej prostej przyczyny, że nie jest państwem kontynentalnym. Bez współudziału Niemiec pomoc Polsce będzie niemożliwa" - pisze Talaga.

Jak dodaje, Niemcy to jeszcze gwarant przetrwania Unii Europejskiej, a ta przynosi Polsce gospodarczo i politycznie "niebotyczne wręcz korzyści". Politycznie, bo jest obok NATO "najskuteczniejszą barierą przeciwko rosyjskiemu rewizjonizmowi". Także Niemcom musi zależeć, by w UE mieć w Polsce sojusznika - to wzmocnienie zwłaszcza w obliczu ewentualności zwycięstwa Le Pen w Paryżu.

"Między Polską i Niemcami nie istnieje żadna sprzeczność o fundamentalnym znaczeniu, łączą nas za to interesy geopolityczne, strategiczne i gospodarcze. Sojusz z Niemcami w niczym też nie szkodzi relacjom z USA, przeciwnie: czyni nas bardziej wiarygodnymi dla Waszyngtonu" - pisze Talaga. Jak dodaje, wszystkie spory, jak te ws. gazociągów czy statusu polskiej mniejszości, nie mogą podważać fundamentalnego sojuszu. Obecnie zaczyna się przebudowa świata i "Polska musi się zabezpieczyć". "Niesnaski na bok" - kończy Talaga.

ol/"Rzeczpospolita"