Fronda.pl: UE przedłużyła sankcje gospodarcze wobec Rosji. To znak, że Unia mówi obecnie jednym głosem w sprawie Rosji?

Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Instytute: Oczywiście, że tak. Przedłużenie sankcji wymaga zgody wszystkich. Gdyby jeden kraj się sprzeciwił, tych sankcji by nie było. Unia mówi jednym głosem, mimo całej krytyki, jaka pod adresem sankcji padała ze strony naszego sojusznika, czyli Węgier, czy ze strony Włoch. Zobaczymy co będzie dalej. Jak na razie UE rzeczywiście mówi jednym głosem i przedłużyła te sankcje o pół roku, bo taki jest ich cykl. Czyli co pół roku trzeba je przedłużać. Na razie wszystko jest po myśli Polski. Polska jest zwolennikiem przedłużania sankcji, ponieważ Rosja nie wywiązała się z żadnego ze swych zobowiązań. Na razie można więc mówić o utrzymaniu jedności.

Czy te sankcje to poważny cios dla Rosji?

Tak, bardzo poważny, szczególnie w dłuższej perspektywie. Gdyby te sankcje utrzymać przez kilka lat, Rosja nie będzie w stanie np. modernizować swojego przemysłu zbrojeniowego. Na przykład samolot Su-35 nie będzie mógł być modernizowany czy produkowany, dlatego, że wymaga elektroniki zachodniej, objętej obecnie sankcjami. W ogóle 70 proc. urządzeń niezbędnych do modernizacji armii rosyjskiej jest produkcji zachodniej, objętych sankcjami. Gdyby utrzymać sankcje, to wraz z zużywaniem się tego sprzętu, nie będzie możliwości odbudowy rosyjskiego potencjału militarnego. Są to więc poważne sankcje. Poza tym one działają w pewnej kombinacji z ciągle niskimi cenami ropy naftowej i cenami gazu przy okazji. Do tego dochodzi dewaluacja rubla. Wszystko to powoduje, że Rosja rzeczywiście zaczyna mieć problemy gospodarcze. Rosja miała spadek PKB w 2015 roku o 3.5 proc. W 2016 roku widać dalszy spadek PKB. Z powodu sankcji np. wymiana handlowa między UE a Rosją spadła w stosunku do 2012 roku o 40 proc. To pokazuje z jakimi rodzajami problemów ma do czynienia Rosja jeśli chodzi o sankcje. Rosja je bagatelizuje, a z drugiej strony skoro są tak bardzo nieistotne, to czemu Rosjanie usiłują rozbić solidarność szeroko rozumianego Zachodu? Przypomnijmy, że nie tylko Europa, ale także Japonia, Australia, Nowa Zelandia, Kanada nałożyły na Rosję sankcję. Sankcje działają, ale w perspektywie długoterminowej. Według wiarygodnych ocen potrzeba jeszcze dwóch - trzech lat, aby Rosja runęła na łopatki z powodu sankcji.

Czy Europa powinna odpowiedzieć innym narzędziem niż sankcje? Czy to wystarczająca broń wobec Rosji?

Sankcje są wystarczające, byle tylko były konsekwentne. Zaostrzanie sankcji powinno być uzależnione od wzrostu aktywności rosyjskiej. Jeżeli działalność Rosji ulegnie wzmożeniu, np. wybuchną z inicjatywy rosyjskiej kolejne walki na Ukrainie, to należy wówczas dokładać kolejne sankcje. One są nałożone na rynek finansowy. Np. Rosja nie może zaciągać długoterminowych kredytów. Co ważniejsze, sankcje są nałożone na technologie. Zarówno technologie dotyczące przemysłu militarnego, jak i naftowego. Można by je rozszerzyć np. na przemysł gazowy i wtedy Rosja by odczuła je jeszcze bardziej. Z drugiej strony należy ostrożnie szafować takim instrumentem jak sankcje, bo jeżeli nałoży się na wszystko sankcje, to jaki mechanizm pozostanie dalej? Raczej upatrywałbym w konsekwentnym przedłużaniu sankcji środka na skruszenie Rosji niż w ich zaostrzaniu bez wyraźnego powodu.

A jaka będzie rola przyszłorocznych wyborów na Zachodzie, np. we Francji?

Przyszłoroczne wybory w krajach zachodnich będą kluczowe. Wszystko dlatego, że mogą tam zwyciężyć siły przeciwne sankcjom, czy obecnym, złym relacjom UE z Rosją. Jest jednak nadzieja, że kanclerz Merkel pozostanie u sterów rządów w Niemczech, a to oznacza, że inne państwa europejskie będą się oglądały z natury rzeczy na poglądy i pozycję Niemiec w tej kwestii. Te poglądy są akurat jednoznaczne. Rosja nie wypełnia swoich zobowiązań, może ingerować w przebieg wyborów w Niemczech czy Francji, co jest zagrożeniem i nie należy znosić sankcji. Jeśli w Niemczech kanclerz Merkel pozostanie na stanowisku kanclerza, prawdopodobieństwo zniesienia sankcji bez wyraźnego ruchu ze strony Rosji, jest dużo mniejsze.

Dziękujemy za rozmowę.