Czy sankcje, jakie planuje nałożyć na Rosję UE odbiją się poważnie na rosyjskiej gospodarce?

Jeżeli te sankcje rzeczywiście zostaną nałożone, Rosja odczuje to bardzo dotkliwie. Przede wszystkim w dwóch dziedzinach. Pierwsza dziedzina to sektor bankowy. Sektor bankowy - każdy, nie tylko rosyjski, finansuje się albo w kraju, albo na zewnątrz przez obligacje, czasami akcje. Co oznacza, takie zablokowanie możliwości finansowania się Rosji w Unii Europejskiej, ale także w Stanach Zjednoczonych? Oznacza to, że de facto Rosjanie nie będą mieli skąd brać pieniędzy np. na budowanie rezerw przez ich banki, na udzielanie kredytów. Ich wiarygodność finansowa zostanie poważnie naruszona. Prawdopodobnie niektóre banki stracą płynność finansową, będą musiały być utrzymywane z budżetu państwa. A to jest kolejnym, kosztem jakim zostanie obciążony tenże budżet, bo i Krym trzeba utrzymywać i Osetię Południową i Abchazję i Białoruś, i finansować wojnę na wschodniej Ukrainie, i finansować wydatki na zbrojenie...

Druga ważna dziedzina, w którą uderzyłyby te sankcje, to wysokie technologie wojskowe i podwójnego przeznaczenia. Ale nie tylko. W ogóle wysokie technologie, bo i taki pakiet sankcyjny jest przygotowany. To by oznaczało po pierwsze, że Rosja nie mogłaby budować nowoczesnego sprzętu wojskowego, ponieważ ona sama technicznie po prostu nie ma takich możliwości. Np. rosyjskie silniki odrzutowe do samolotów są na poziomie z lat 80. XX w. Wysokie technologie są też potrzebne do zwiększenia wydobycia gazu i ropy naftowej.  Obecne złoża rosyjskie są relatywnie tanie, dlatego że płytkie, a te które są albo głębsze albo w trudniejszych warunkach atmosferycznych np. w Arktyce, leżące pod powierzchnią morza, wymagają bardzo wysokich technologii wydobywczych. Takimi dysponuje tylko kilka krajów na świecie: Stany Zjednoczone, Kanada, Norwegia, Wielka Brytania i Holandia. Bez nich tego wydobycia nie będzie. Taki rodzaj sankcji spowoduje, że do Rosji przestaną napływać inwestycje. To wszystko buduje nieciekawy obraz dla Putina. Wtedy naprawdę moglibyśmy mówić, że Rosja została po raz pierwszy ugodzona gospodarczo i to ugodzona boleśnie. Oczywiście sama Komisja Europejska, bez zaangażowania decydentów w poszczególnych krajach takich sankcji nie nałoży. Pytanie, na czy te sankcje rzeczywiście zostałyby wprowadzone i w jakim stopniu, bo w niektórych kwestiach już widać, że łagodzi się je. Np. luki prawne dotyczą sankcji na sprzedaż broni. Podobne luki będą wprowadzone również do systemu finansowania banków.

Na jakie ustępstwa byłby skłonny pójść Władimir Putin?

Nie wydaje mi się, żeby Rosja wycofała wojska z Krymu, albo zaprzestała finansowania separatystów. To jest teraz sprawa prestiżu. Będzie bardziej skłonna do zawarcia jakiegoś kompromisu, który by w miarę  zadowalał wszystkie strony konfliktu. Może się np. zgodzić na autonomię kulturalno-językową dla wschodu Ukrainy i rozbrojenie - w zamian za amnestię dla wojowników walczących na wschodzie. Rosjanie już widzą, że tej całej Małorosji nie są w stanie odłączyć od Ukrainy, ani nawet stworzyć federacji, takiej szerokiej federacji ukraińskiej.

Jakie działania w tej sytuacji powinna podjąć Polska dla zwiększenia naszego bezpieczeństwa narodowego?

Zagrożenie dla Polski istnieje, dlatego, że to się dzieje bardzo blisko naszych granic, a takie konflikty mają tendencję do eskalowania. Jak widać, Rosja nie waha się przed brutalnymi czynami, które były nie do pomyślenia wobec Ukrainy, ani wcześniej Gruzji. Należy zakładać, że może użyć tych samych metod wobec Polski, dlatego musimy jak najbardziej zwiększać wydatki na zbrojenia i dążyć do tego, żeby NATO zareagowało długofalowo, długoterminowo, a nie krótkoterminowo na to co się dzieje, czyli aby jednak dokonało przeładownia swoich sił do Polski.

Rozmawiała Emilia Drożdż

Andrzej Talaga - dyrektor ds. strategii w Warsaw Enterprise Institute oraz dyrektor ds. komunikacji w Sikorsky Aicraft/PZL Mielec