Nie mogę na słowa pani poseł Agnieszki Pomaskiej o Westerplatte znaleźć innego komentarza niż taki, za które byłbym pozwany do sądu - mówił Andrzej Gwiazda, działacz opozycji antykomunistycznej z Gdańska, odnosząc się do wcześniejszych słów poseł Pomaski.

Przypomnijmy, w trakcie konferencji prasowej Agnieszka Pomaska zachwalała Pawła Adamowicza i jego działalność przy Westerplatte.

Nikt tak jak Paweł Adamowicz nie dbał o pamięć o Westerplatte. Ono należy do gdańszczan, do Polaków. PiS chce ten kawałek ziemi odebrać, żeby uprawiać tam politykę - mówiła.

Z takim postawieniem sprawy zdecydowanie nie zgadza się Andrzej Gwiazda.

Paweł Adamowicz był politykiem określonej platformy o ugruntowanej linii antypolskiej. Była to linia, której bardzo szybko stał się reprezentantem i przywódcą Donald Tusk. Zachowały się w pamięci słowa Tuska, że polskość to nienormalność. Zupełnie zostało zapomniane przez dziennikarzy, ale mam nadzieję, że historycy pamiętają, że Donald Tusk jako wiceprzewodniczący Zrzeszenia Pomorsko-Kaszubskiego na zjeździe tej organizacji na początku lat 90. wystąpił z planem wyłączenia Pomorza z granic państwa polskiego. Jego program wskazywał, że Pomorze musi mieć własny Sejm, własny rząd, własną armię i własny pieniądz. To się spotkało z takim oburzeniem Kaszubów, że w oficjalnym sprawozdaniu z obrad większość tych postulatów została wycofana, a reszta złagodzona. Ale to pokazuje, że jest to stały i podstawowy kierunek polityczny tej partii, której reprezentantem był także Adamowicz. Były prezydent Gdańska realizował to dość ślamazarnie. Wyznaczył granice Wolnego Miasta Gdańska. Upamiętnił to odpowiednimi napisami i tablicami, które informowały, że tu przebiegały granice Wolnego Miasta Gdańska. Zakazał kurantów, które grały „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”. Zrobił to, bo to nie podobało się Niemcom - mówił w rozmowie z wpolityce.pl

Westerplatte za rządów PO uległo całkowitemu zaniedbaniu. Adamowicz usiłował nie dopuścić reprezentacji wojskowej na Westerplatte. Chciał ją zastąpić harcerzami. Za czasów Adamowicza miasto zwróciło się do sądu przeciwko wojewodzie, który zgodnie z ustawą zmienił nazwy ulic, których nie chciało zmienić miasto. Zwrócił się do sądu gdańskiego, który z tą linią, którą Adamowicz reprezentował jest jak na sąd zbyt mocno związany - dodał.

mor/wpolityce.pl/fronda.pl