Jest to rzeczą oczywistą - nie mieliśmy armat, ani nawet pistoletów. Więc mówienie z kontrahentem, że ma się wynosić byłoby dosyć absurdalne. Poza tym, wydaje mi się, że jeszcze wtedy społeczeństwo nie było na to przygotowane i zresztą zupełnie słusznie. O niepodległość walczy się zbrojnie na polu walki, a nie przy stole” – mówił dziś Andrzej Gwiazda o wydarzeniach sprzed 40 lat.

Małżeństwo Gwiazdów w rozmowie z Michałem Rachoniem na antenie TVP Info wspominając wydarzenia sierpniowe podkreślało, że związkowcy zdawali sobie sprawę z obecności agentury w szeregach „Solidarności” i próbowali wprowadzić jak najbardziej demokratycznych sposób ustalania decyzji, aby głosy współpracowników reżimu nie miały dużego znaczenia. Jak dodał Andrzej Gwiazda:

W czasie porozumień nie mieliśmy już cienia wątpliwości, że Wałęsa jest agentem bezpieki”.

Joanna Duda-Gwiazda podkreślała natomiast:

Można powiedzieć, że niezależny związek zawodowy już podważał samą zasadę totalitaryzmu. Poza tym, jeśli ludzie przestaną się bać, to już będzie łatwiej cokolwiek zrobić. I jeszcze jedna rzecz - okupant ma mniejsze możliwości wyzysku, jeśli większa część dochodu narodowego jest przeznaczona na potrzeby społeczeństwa. Czyli działalność związku zawodowego bezpośrednio wzmacniała społeczeństwo, a osłabiała okupanta”.

Podkreślono również, że niektórzy działacze walczyli o poszczególne zapisy, jednak na drugim biegunie był Wałęsa, który pewne etapy rozmów hamował i studził:

Chodziło przede wszystkim nie o to, jakie stanowisko ma Wałęsa, tylko o świadomość. W czasie porozumień nie mieliśmy już cienia wątpliwości, że Wałęsa jest agentem bezpieki i nie mogliśmy w związku z tym przygotować i opracować strategii na głosy poszczególne osoby poszczególnych (punktów). Nie ma gorszej sytuacji, niż trzymanie się strategii, czy taktyki, którą zna przeciwnik. Ta świadomość, że wszystko, co ustalimy między sobą będzie znane przeciwnikowi wykluczała jakieś opracowanie taktyki rozmów”

- zaznaczył Gwiazda.

dam/TVP Info,niezalezna.pl