- Dzięki niepodległości mamy prawa jako obywatele. O to walczyli nasi dziadowie. Pisał o tym Józef Piłsudski - że wszyscy byli niewolnikami, byli podlegli. Dzisiaj mamy prawa i obowiązki – mówił prezydent Andrzej Duda w radiowej Jedynce.

 

W wywiadzie dla Polskiego Radia prezydent został zapytany o spory polityczne.

- Tego nie było za czasów komunizmu, gdy uzewnętrznianie przekonań sprzecznych do władzy było karane. (…) Istota rzeczy polega na tym, by był to spór twórczy, a nie destrukcyjny. Ja to rozumiem, że są sprawy większe: niepodległość, bezpieczeństwo - wokół tych pryncypiów wszyscy powinni się skupić w świecie polityki – stwierdził Andrzej Duda.

Mówił także o znaczeniu dzisiejszego święta.

- 11 listopada każdego roku jest bardzo ważnym dniem, bo to rocznica odzyskania niepodległości po 123 latach zaborów, kiedy przez te wszystkie lata pokolenia Polaków walczyły i krwawiły się, by odzyskać Ojczyznę. To wielkie święto, podniosłe, wspominam je jeszcze z czasów dzieciństwa, gdy za władzy komunistycznej nie było, delikatnie mówiąc, szczególnie mile widziane. Z rodziną i harcerzami czciliśmy 11 listopada i cieszę się, że Polska, która jest wolna i ambitna, podkreśla dzisiaj. A za trzy lata mamy stulecie… - zauważył prezydent. Dodał, że niepodległość jest zobowiązaniem.

- Dzięki niepodległości mamy prawa jako obywatele. O to walczyli nasi dziadowie. Pisał o tym Józef Piłsudski - że wszyscy byli niewolnikami, byli podlegli. Dzisiaj mamy prawa i obowiązki. (…) Tu trzeba jasno powiedzieć - to reguła obowiązująca na całym świecie. Nasze położenie geograficzne jest szczególnie trudne, ale niepodległość nigdzie nie jest dana raz na zawsze, tak jak wolność nie jest dana raz na zawsze. Trzeba ją wzmacniać - tak jest i dziś, stąd konieczność prowadzenia polityki. (…) Państwo jest i może być silne na dwa sposoby: dobrym systemem prawnym, wewnętrznym ustrojem, ale także i gospodarką. Druga strona to budowanie potencjału militarnego – powiedział Duda. Jak ocenił, korzystna dla Polski jest obecność w NATO. Prezydent przypomniał także o wojnie toczącej się tuż za polską granicą.

- Na całe szczęście ta kwestia żyje w przestrzeni publicznej - niestety, może zniknęła z przestrzeni medialnej, bo kwestie uchodźców i Syrii „przykryły” sprawę Ukrainy, ale ta sprawa żyje. To, że wczoraj pan ambasador Ukrainy razem ze swoimi współpracownikami odśpiewali polski hymn to także znak tego, że wiedzą, że sprawa Ukrainy jest dla Polski bardzo ważna – podkreślił.

Zdaniem prezydenta, polityka wobec Rosji powinna być „zrównoważona”.

- Dzisiaj mamy stan taki, że Rosja dokonała agresji na Ukrainę, Rosja prowadzi samowolne działania bojowe w Syrii, zostały na Rosję nałożone sankcje. (…) Klucz do rozwiązania problemu leży także w Moskwie, od tego, jak będzie zachowywała się Rosja, zależy to, jak będą układały się relacje w przestrzeni międzynarodowej. Także nasze relacje. Chciałbym, by te relacje były jak najlepsze, bo chciałbym, byśmy mieli generalnie dobre relacje z sąsiadami. Niestety, Rosja zachowuje się w taki sposób, w jaki się zachowuje. Musimy konsekwentnie domagać się tego, by był zachowany pokój i bezpieczeństwo, by Rosja przestrzegała prawa międzynarodowego. Nie ma zgody, by to prawo było gwałcone, by granice suwerennych państw były naruszane – powiedział.

Odniósł się też do kwestii szczytu Rady Europy na Malcie.

- Każdą decyzję zawsze można zmienić, ale jest to niepoważne, zwłaszcza, że istnieje kilka możliwości, które pozwoliłyby pani premier dopełnić wszystkich obowiązków konstytucyjnych i regulaminowych jeżeli chodzi o kwestie pierwszego posiedzenia Sejmu – mówił. - Ten szczyt 12 listopada został ogłoszony nagle, zostałem o nim poinformowany przez MSZ bardzo późno i przyznał to minister Schetyna, że stało się to po południu w czwartek, a ja ogłosiłem decyzję przed południem. Informację szczegółową, co ma być dwunastego dostałem wieczorem i to w wyniku kilkakrotnych monitów, by to się stało – tłumaczył.

KJ/polskieradio.pl/wpolityce.pl