Rozliczni "eksperci" dzielą się swoimi opiniami dotyczącymi wypadku premier Beaty Szydło. Do chóru głosów dołączył Wojciech Cejrowski. 

Wypadek prezes Rady Ministrów miał miejsce w piątek 10 lutego w Oświęcimiu. Samochodowi premier zajechał drogę fiat seicento, w wyniku czego pojazd z rządowej kolumny uderzył w drzewo. Kierowca fiata wyszedł z wypadku bez szwanku, a premier spędziła tydzień w szpitalu. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura. 

Podróżnik Wojciech Cejrowski postanowił podzielić się kilkoma "mądrościami" związanymi z wypadkiem. 

Jego zdaniem winę za wypadek ponoszą służby ochraniające premier Szydło. W Radiu Koszalin Cejrowski zestawiał wypadek Szydło (nie wiedzieć czemu) z katastrofą samolotu CASA sprzed kilku lat, a także z... katastrofą smoleńską, w infantylny sposób zestawiając ze sobą te tak różne zdarzenia.

"To jest seria bardzo poważnych niedopatrzeń służb, które mają ochraniać najważniejsze osoby dla kraju" - analizował Cejrowski. 

Jakie remedium na ten problem proponuje Cejrowski? "Wszystkich zwolnić!" - krzyczał w Radiu Koszalin, po czym stwierdził, że szef MSWiA Mariusz Błaszczak jest "głupkiem", jeśli uważa, że kierowca samochodu premier zachował się dobrze w momencie wypadku.

emde/se.pl