W Stanach Zjednoczonych za naszych dni trwa holocaust, pisze znany Żyd amerykański Ephraim Buchwald na łamach "Los Angeles Times" (28.03.1992) w artykule zatytułowanym "Holocaust- zabija amerykańskich Żydów". Nie możemy tego usłyszeć, bo nie ma warczących psów; nie możemy tego zobaczyć, bo nie ma nazistowskich żołnierzy i obozów koncentracyjnych; nie możemy tego poczuć, gdyż nie ma komór gazowych. Lecz końcowy rezultat Jest dokładnie taki sam. Jeżeli zaniechamy działania dzisiaj, cichy Holocaust osiągnie swoje cele. Hitler osiągnie swoje ostentacyjne zwycięstwo.

Do tego tonu dostraja się znany publicysta "Jerusalem Post" Shimon Gliwic, twierdząc, że dopóki sytuacja nie zmieni się jak najszybciej i to radykalnie, może to przynieść okropne konsekwencje dla marzeń syjonistów i narodu żydowskiego. Holocaust trwa bowiem także w Izraelu, a co najbardziej upiorne, dokonują go sami Żydzi. Brian Clowes na łamach "HLI Report" (5.05.1993) zadaje pytanie: Dlaczego ofiary jednego Holocaustu są odpowiedzialne za następną taką tragedię?.

Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie daje Naczelny Rabin Żydów Sefardyjskich Izraela, który twierdzi, że jest to rezultatem ogólnoświatowego pochodu ateizmu lub, jak wolę mówić, prania mózgów.

Talmud wkłada w usta nienarodzonego dziecka następującą frazę: Któż może mnie zabrać w tych początkowych miesiącach, kiedy Pan czuwa nade mną (Nidah 30b). Któż? Ano, sami Żydzi.

Na konferencji demograficznej, która odbyła się w 1987 r. w Jerozolimie, alarmowano, że rocznie w Izraelu notuje się aż 60 tysięcy aborcji i tylko 70 tysięcy urodzin. Co druga Żydówka zostaje wyskrobana. W Stanach Zjednoczonych natomiast to właśnie Żydzi dzierżą prym w najwyższym wskaźniku skrobanek wśród wszystkich grup etnicznych.

A przecież wystarczy otworzyć Torę i przeczytać Trzecie Prawo Noego (Genesis 9,6): Kto przeleje krew człowieka w człowieku, niech jego krew też będzie przelana (Sanhedrin 57b). Talmud jednoznacznie definiuje "człowieka w człowieku" jako dziecko w łonie matki. Aborcja jest więc zbrodnią główną. Nie mają co tego wątpliwości ani wybitny talmudysta, rabin Yishmaei, ani sędzia Najwyższego Sądu Rabinackiego Ameryki, rabin Antelman.

Słusznie więc pisze wspomniany już Brian Clowes, że ani Morgentaler, ani Lader, ani cała reszta pseudo-żydowskich aborterów...), którzy przyłożyli rękę do legalizacji aborcji, nie mają więcej prawa powoływać się na swoje żydowskie wyznanie, podobnie jak "katoliccy" aborcjoniści Ted Kennedy czy Mario Cuomo nie mają więcej prawa przyznawać się do wiary katolickiej.

Baruch Rotterdamer

Pismo Poświęcone Fronda 3/4 1995