W wywiadzie dla portalu RND ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk podkreślił, że Ukraina nie pogodziła się z projektem Nord Stream 2. Stwierdził, że niemiecko-rosyjski gazociąg jest „nożem wbitym w plecy Ukrainy”.

Wskazując, że sprawa Nord Stream 2 „jest daleka od zakończenia, zarówno pod względem politycznym, jak i prawnym” ambasador Ukrainy w Niemczech podkreślił, iż inwestycja spowodowała „ogromną utratę zaufania do Niemiec na najbliższe dziesięciolecia”.

- „Niemcy zobowiązały się do wynegocjowania z Moskwą tranzytu gazu przez Ukrainę przez co najmniej 10 kolejnych lat po 2024 roku”

- przypomniał wskazując, że jest to „kolejny sprawdzian wiarygodności Berlina”.

Andrij Melnyk zaznaczył, że Ukraińcy czują się porzuceni przez Berlin, zwłaszcza w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa. Dyplomata skrytykował jednak również politykę pamięci wobec Ukrainy.

- „Chcemy, by Ukraina była wreszcie postrzegana w niemieckiej kulturze pamięci jako samodzielny podmiot, a nie jako przybudówka Rosji”

- mówił.

Wskazując, że „Ukraina nie czuje się dostatecznie doceniona w niemieckiej polityce pamięci” porównał swój kraj do Polski.

- „Polska ma do opłakania prawie sześć milionów zabitych w II wojnie światowej, a teraz doczekała się własnego pomnika w Berlinie. Z zadowoleniem przyjmujemy ten spóźniony krok w kierunku sprawiedliwości. Nie chcę nastawiać ofiar nazizmu przeciwko sobie nawzajem, ale Bundestag, podejmując decyzję o utworzeniu miejsca pamięci tylko dla Polski, świadomie otworzył puszkę Pandory”

- stwierdził.

Jego zdaniem budowa pomnika w rzeczywistości ma zapobiec żądaniom reparacji ze strony Polski i jest decyzją polityczną.

- „Dlaczego w centrum Berlina nie miałoby powstać godne miejsce pamięci o Ukrainie?”

- pytał.

kak/PAP