Ambasador Rosji w Warszawie, Siergiej Andriejew udzielił wywiadu radiu RMF FM. Mówił m.in. o tym, czy Federacja Rosyjska przekaże Polsce wrak Tupolewa.

"W Rosji kontynuuje się śledztwo i według prawa rosyjskiego, póki się nie zakończy, wrak jako materiał tej procedury musi pozostać na terytorium Rosji"-stwierdził rosyjski ambasador. 

Andriejew podkreślił jednocześnie, że "wszystko jest wyjaśnione od dawna" i "nie ma niczego nowego". 

Relacje polsko-rosyjskie ambasador ocenił jako "najgorsze od czasów II wojny światowej". Rosyjskiego dyplomatę niezmiernie zdziwiło stwierdzenie, że po wojnie Polska nie była państwem suwerennym, jak i fakt, że Polacy nie obchodzą wyzwolenia Warszawy przez Armię Czerwoną. 

"W trakcie tej kampanii, moim zdaniem, cała historia okresu Polski Ludowej jest nieco zniekształcona. Czasami powstaje takie wrażenie, że ten okres w historii Polski w ogóle nie istniał. Jakby nie było wszystkiego tego, co osiągnęła Polska Ludowa w zakresie szkolnictwa, ochrony zdrowia, kultury, nauki, itd. To sprawa oczywiście polska, ale czasami dziwi mnie takie podejście"-odpowiedział na pytanie o dekomunizację. 

Pytany o rozmieszczenie Iskanderów w Obwodzie Kaliningradzkim, ambasador odparł, że decyzja ma na celu "polepszenie obronności tego ważnego obwodu rosyjskiego".

"Oczywiście w obliczu tych kroków, które są podjęte przez NATO, zwłaszcza po warszawskim szczycie w 2016 roku"-stwierdził Andriejew.

Gdy dziennikarz zapytał o możliwość wizyty rosyjskiego prezydenta, Władimira Putina w Polsce, ambasador najpierw odpowiedział pytaniem na pytanie: "Po co?", a następnie stwierdził, że "Nie warto marzyć o rzeczach w obecnych warunkach nierealnych".

yenn/ RMF24.PL, Fronda.pl