Alimenciarz i Utrzymanek przewodzący obrońcom demokracji, nazywanym też pożytecznymi idiotami, obrońcami własnego koryta i innymi wdzięcznymi nazwami, ogłosił właśnie dzisiejszy dzień sukcesem demokracji. Jaki przewodniczący obrońców, tacy obrońcy i takiej demokracji bronią. Ci, którzy powierzyli tę misję Alimenciarzowi, popełnili wielką pomyłkę wizerunkową, a przecież odpowiednie dobranie wizerunku to ich specjalność. Bez tego nie ma sukcesu w samej tzw. pracy operacyjnej, czy jakkolwiek by ją nazywać. Wycofanie teraz osoby Alimenciarza z rozpętanego ruchu obrońców, to mogą być kolejne punkty utraty wiarygodności. Na pewno nie odbędzie się to gwałtownie. Osoba samego Alimenciarza będzie się tu i tam pokazywała coraz rzadziej, aż okaże się, że na czele obrońców koryta stoi już ktoś inny. Ale to jeszcze potrwa.

Że moja diagnoza jest słuszna świadczy fakt, iż Alimenciarz nie stał dzisiaj na czele demonstracji warszawskiej, ale skromnie wystąpił w Łodzi, jak to sam określił – jako gość.

Przy okazji – ciągle nie wyjaśniona jest sprawa, kto finansuje te demonstracje? Z jakich pieniędzy, z czyich pieniędzy opłacane są produkcje banerów i flag, które dostają demonstranci? Z czyich pieniędzy opłacane są ciężarówki, które owe banery i flagi dowoziły do demonstrantów? Być może finansują tę działalność jakiś agenturalny ośrodek wrogi państwu polskiemu? A tym powinny się już zająć odpowiednie służby mające strzec bezpieczeństwa państwa.

Czym jest mój domysł uzasadniony? A tym, że jak dotychczas, tak zwani obrońcy nie przedstawili opinii publicznej i upoważnionym służbom skarbowym faktur za: 1. usługi agencji ochroniarskich, które przecież nie pracują darmo, 2.wykonanie setek, a może tysięcy flag i banerów, drukowanych profesjonalnie, a więc zamówionych i wykonanych w profesjonalnych firmach, 3. za usługi transportowe związane z demonstracjami. Jest pytań o wiele więcej, ale wyjaśnienie przynajmniej tych trzech skromnych kwestii, powinno jakoś rozjaśnić ciemną stronę ciemnego Kodu. Zresztą postać samego Alimenciarza też do szczególnie przejrzystych nie należy.

Jeżeli o przejrzystość samego Alimenciarza chodzi. Ostatnio w jednym z wywiadów oświadczył on, że alimenty to jego prywatna sprawa i nie będzie o nich mówił. Otóż nie, panie Alimenciarzu. To była pana sprawa prywatna, dopóki pan nie podjął się działalności publicznej i nie postawił swojej osoby jako sztandaru obrony demokracji. Teraz to sprawa nie tylko komornika, sądu rodzinnego i ewentualnie prokuratora, ale i wszystkich tych, którzy są obywatelami Rzeczypospolitej. Tak to, panie Alimenciarzu w demokracji bywa. Jeżeli ktoś podejmuje działalność publiczną, musi być dla obywateli przeźroczysty. Pan się zachowuje jakby pan o tym nie wiedział. Jeżeli ktoś pana do podjęcia tej roli publicznej zmusił, ma pan, panie Alimenciarzu, ciągle jeszcze szansę oświadczyć to publicznie i się wycofać. Choć być może, że pan już tej szansy nie ma. Wtedy serdecznie panu współczuję. Mimo całego mego obrzydzenia do tak zwanych alimenciarzy.

Jarosław Warzecha

Źródło: www.salon24.pl