Dr Aldona Ciborowska na łamach "Naszego Dziennika" ostrzega, że współcześni „alchemicy”, chcąc „zarazić” ludzi „filozofią” przypadkowości i dowolności, systematycznie przeprowadzają program przebudowy mentalności, zagospodarowują przestrzeń publiczną, przestrzeń mediów, architekturę, tzw. edukację własnym „przesłaniem”: oderwać wolność od dobra moralnego, rozum od prawdy o rzeczywistości, a estetykę od piękna harmonii!

„Kamieniem filozoficznym” przemiany ludzkich umysłów jest cała rzeczywistość. W niej subtelną ścieżką instrumentalizacji człowieka jest film, w filmie – sugestia, że człowiekiem włada wielopostaciowa „mroczna” namiętność, a nie rozum i wola. W ten sposób dokonuje się przekazanie idei, że człowiek jest popędem, a nie osobą, tzn. istotą rozumną i wolną, zobowiązaną prawdą, dobrem, pięknem" - czytamy w tekście dr Ciborowskiej.

Jak zauważa dr Ciborowska może się wydawać, że pułapki „magów” współczesnej kinematografii sięgnęły wyłącznie po „nad-klatkę” niezauważalną dla ludzkiego oka, zawierającą ukrytą treść. Tymczasem film często odwołuje się do pragnień, do nieuporządkowanych marzeń, również sennych, i takie treści wydobywa.

"Wola człowieka, która jest władzą jego ducha, może wyrazić zgodę lub odmówić. Z tego powodu w prawdziwych relacjach międzyludzkich odwoływanie się do argumentów, do prawdy umożliwia prawidłowe działanie woli, która po rozumnym rozpatrzeniu może powiedzieć: nie! Uznanie wolności drugiego jest respektowaniem jego człowieczeństwa, traktowaniem podmiotowo" - czytamy w "ND". "U podstaw pracy np. scenarzysty czy reżysera „na usługach utopii” leży konkretna myśl i konkretny cel i one mają „przejść” w opowieści stanowiącej dla nich jedynie pretekst".

Autorka tekstu odwołuje się m.in. do filmu "Zelig".

"Na Konfrontacjach Filmowych w roku 1984 polscy widzowie obejrzeli film pt. „Zelig” w reżyserii i z udziałem Woody’ego Allena. Film opowiadał o człowieku „bez tożsamości”, który przyjmował cechy osób, przy których się zatrzymywał, jego ciało zachowywało się jak ciało kameleona: zmieniało barwę, a nawet potrafiło zmienić swój kształt – przy ciemnoskórym Zelig stawał się ciemnoskóry, przy tęgim stawał się tęgi".

Jak czytamy w tekście "owo zjawisko utraty tożsamości opisał wcześniej Erich Fromm (szkoła frankfurcka) w książce pt. „Mieć czy być. Duchowe podstawy nowego społeczeństwa”. Frankfurtczyk pisał o tzw. osobowości marketingowej, którą zauważył w latach 30. XX wieku, po swoim przybyciu z Niemiec do Ameryki. Fromm spostrzegł, że człowiek w Ameryce żyje według strategicznego dla handlu programu: „Jestem takim, jakiego byś chciał mnie widzieć, żebym był”. Konsekwencją przyjęcia takiej postawy jest to, że człowiek sam, dobrowolnie rezygnuje z własnej tożsamości, dokonuje niejako „samobójstwa” własnej odrębności i wyjątkowości, by pozostać bez właściwości – jak „towar”, czyli uprzedmiotawia samego siebie i staje się towarem na „rynku osobowości”. Zasada oceniania jest taka sama, jak na rynku towarowym, z jedną tylko różnicą, że tu oferuje się „osobowość”, a tam towar. Decydująca jest w obu przypadkach wartość wymienna".

"Okazuje się, że taka dobrowolna rezygnacja z własnej tożsamości nie pozostaje bez szkody, wymaga następnie leczenia psychiatrycznego. Po „dekonstrukcji” osobowości potrzebne jest ponowne „złożenie”. Tak właśnie dzieje się z Zeligiem, bohaterem filmu Allena" - zauważa dr Ciborowska.

Jak podsumowuje dr Ciborowska "przekaz dociera do odbiorcy i poprzez uprawdopodobnienie nieprawdopodobnej historii zasiewa wątpliwość w to, co jest dobre, a co jest złe. I chociaż w wielu recenzjach mówi się, że jest to film o miłości, to w rzeczywistości jest to film „przemieniający” myślenie o ofierze. Kto jest tutaj ofiarą? Gwałciciel czy zgwałcona?"

"Działanie pod wpływem żądzy, popędu zostało „dowartościowane”. Idea „poszła” w świat. I zmienia go" - stwierdza dr Aldona Ciborowska.

Ab/Nasz Dziennik