W największym skrócie skandalem, jaki wytropiły media jest to, że profesor Chazan, gdy zgłosiła się do niego kobieta w ciąży, nosząca w sobie dziecko z wadami letalnymi (uniemożliwiającymi przeżycie poza organizmem matki) odmówił jej zabicia dziecka, a zamiast tego zaproponował opiekę w znakomitym hospicjum prenatalnym. I to właśnie ma być pierwszy skandal. A drugim jest to, że ten znakomity lekarz nie przepisał dziennikarce „Newsweeka” trutki na dzieci, niekiedy określanej mianem pigułki dzień po. I obie te sprawy mają go dyskwalifikować jako lekarza i dyrektora szpitala.
Problem polega tylko na tym, że prof. Chazan zachował się tak jak należy. Rolą lekarza nie jest bowiem zabijanie pacjentów (a dziecko w łonie matki jest także pacjentem), ale ich leczenie czy pomoc w godnym, zgodnym z naturą odejściem. To właśnie zrobił prof. Chazan. On jasno powiedział, że zabić nie może, ale że sugeruje miejsce, gdzie można uzyskać najlepszą pomoc. Pomoc tak dla matki, jak i dla dziecka. I nie zmienia tego fakt, że dziecko jest ciężko chore i prawdopodobnie samo umrze po narodzinach. Z tego bowiem, że każdy nas umrze nie wynika w najmniejszym stopniu, że lekarz ma prawo nas zabijać.
Nie jest też tak, że lekarz ma obowiązek przepisywania pacjentowi środków medycznych na życzenie. A już na pewno nie musi przepisywać trutki na dzieci, która niczego nie leczy, a jedynie prowadzi do zabicia poczętego dziecka. Taki jest jej cel, i nie widać powodu, by lekarz miał w tym uczestniczyć. Wymaganie tego od niego jest sprowadzeniem go do roli dostarczyciela usług medycznych, a dokładniej pomocnika w zabójstwie. Chwała więc profesorowi Chazanowi za to, że nie pozwolił sprowadzić godności swojego zawodu do takiego poziomu.
I wreszcie kwestia ostatnia: czy profesor mógł nie wskazać innego lekarza? Otóż nie tylko mógł, ale powinien. Wymóg wskazania innego zabójcy jest bowiem sprzeczny z zasadą wolności sumienia, która jest gwarantowana przez polską konstytucję i prawo międzynarodowe. Pomysł, by lekarz, którzy nie chce zabijać wskazywał innego oznacza skazanie go na współudział w działaniu, które uważa on za złe. Dobrze, że profesor Chazan miał to odwagę jasno powiedzieć i wskazać.
Dlatego wszystkim, którzy go krytykują mam do powiedzenia jedno: odczepcie się od prof. Chazana. To on, a nie ci, którzy zabijają pacjentów, zachowuje się jak lekarz.
Tomasz P. Terlikowski