Posłanka Joanna Schmidt najwidoczniej nadal nie rozumie, jak bardzo skandaliczne było przewiezienie na teren Sejmu lidera „Obywateli RP” w bagażniku swojego samochodu. Wciąż brnie usiłując tłumaczyć swoje zachowanie.

To nie ma znaczenia, jak się znaleźli, kto ich wwiózł, czy wprowadził”

stwierdziła Schmidt na antenie Polsat News i w ogóle nie przejmowała się faktem, że wydano wówczas uzasadnioną decyzję o wstrzymaniu wydawania przepustek w związku z zachowaniem protestujących.

Najwidoczniej posłanka ma też za nic choćby to, co podkreślali Urzędnicy Kancelarii w rozmowie z TVP.Info:

[...] na takiej zasadzie do Sejmu można wwieźć wszystko. Nawet materiały wybuchowe”.

Komentując to zachowanie posłanki podkreślali, że są po prostu w szoku. Dla Schmidt wszystko to był tylko „symboliczny protest”. Stwierdzała:

Chcieliśmy pokazać, że jest miejsce w Sejmie dla obywateli. To nie jest twierdza Kuchcińskiego, to nie jest folwark Kuchcińskiego”.

Na szczęście sprawą zajmuje się już warszawska policja, a były oficer CBŚP Jacek Wrona złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Z kolei na antenie TVP Ingo młodszy inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji podkreślał:

Przeraża mnie, że niektóre osoby próbują bagatelizować ten incydent. Nie wolno tego bagatelizować. Pamiętajmy, że gmachy Sejmu i Senatu to są miejsca, w których przebywają najważniejsze osoby w Polsce”,

dam/Polsat News,TVP.Info