Zachariasz, ojciec Jana, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc:
«Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
bo lud swój nawiedził i wyzwolił,
i wzbudził dla nas moc zbawczą
w domu swego sługi, Dawida:
jak zapowiedział od dawna
przez usta swych świętych proroków;
że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół
i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;
że naszym ojcom okaże miłosierdzie
i wspomni na swe święte przymierze,
na przysięgę, którą złożył
ojcu naszemu, Abrahamowi.
Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani
służyć Mu będziemy bez lęku,
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim,
po wszystkie dni nasze.
A i ty, dziecię, zwać się będziesz
prorokiem Najwyższego,
gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi;
Jego ludowi dasz poznać zbawienie,
przez odpuszczenie mu grzechów,
dzięki litości serdecznej naszego Boga,
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,
by światłem stać się dla tych,
co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju». (Z rozdz. 1 Ewangelii wg św. Łukasza)

 

Dzisiejsza Msza o świcie jest ostatnią, którą Mszał przepisuje na okres Adwentu. Wieloznaczność tego okresu rozważaliśmy już tutaj niejeden raz. Czytając dzisiejszą liturgię słowa, warto pomyśleć, czy z Adwentem istotnie dziś rano się żegnamy.

Pierwsze czytanie z 2 Księgi Samuela mówi nam o pragnieniu Dawida: król chce wybudować Bogu świątynię w Jerozolimie. Odpowiedź jest zaskakująca: to Wszechmogący wybuduje Dawidowi dom. Chodzi o grę słów: król chce budować świątynię, budynek; Bóg zaś zapowiada, że dom, to znaczy rodzina Dawida, ma zapewnione trwanie, a nawet więcej: z niej wyjdzie Mesjasz. Ten krótki fragment pokazuje zaskakującą logikę Bożego serca: na pragnienie człowieka, Bóg odpowiada natychmiast obdarowując z nieskończenie większa hojnością. Jest w tym coś zastanawiającego: Bóg obdarza człowieka, pomimo tego, że ów wyraził jedynie pragnienie. Pomyślmy o naszych pragnieniach (zwłaszcza teraz, w Wigilię Bożego Narodzenia!): czego tak naprawdę pragniemy?

 

Dzisiejsze czytania liturgiczne: 2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a. 16; Łk 1, 67-79

 

Ewangelia to jedynie zapis hymnu, który wyśpiewuje kapłan Zachariasz po narodzinach swego syna – Jana Chrzciciela. To zastanawiające, że właśnie tym fragmentem Biblii kończmy liturgiczny Adwent: pieśnią ojca, który ucieszył się, że ma dziecko. Ta modlitwa zostaje nam przekazana na cały rok: będziemy się nią modlić codziennie podczas jutrzni przedłużając radość Zachariasza i nasze adwentowe czuwanie. W ten sposób każdy poranek jest jak poranek wigilijny: zapowiadamy tą modlitwą nadejście Pana, który „nas nawiedzi jak z wysoka wschodzące słońce” (jak modli się Zachariasz). Czy zatem Adwent się kończy?Nie, zabieramy z sobą jego czujność na cały rok liturgiczny i każdego dnia, słowami Zachariasza, zapowiadamy przyjście Zbawiciela. Bo On przychodzi: w bliźnich, sakramentach, w Kościele i ostatecznie przyjdzie przy końcu czasów.

 

Amen. Przyjdź, Panie Jezu.

 

Szymon Hiżycki OSB | Pomiędzy grzechem a myślą