Tomasz Terlikowski napisał, że idziemy na wojnę w obronie naszych wartości. Trudno się z nim nie zgodzić. Polacy z jakiegoś powodu zagłosowali na populistyczno-antyklerykalną partię człowieka, który cały swój polityczny kapitał zbił na skandalach i budowaniu nienawiści do Kościoła katolickiego oraz chrześcijaństwa. Jednak polska odmiana zapateryzmu (z racjonalnym programem gospodarczym a nie socjalistycznym bajdurzeniem z Hiszpanii) istnieje. Nie jesteśmy wolni od prymitywnej nienawiści do krzyża, Jezusa Chrystusa i Jego nauki.  Nie sądzę by czekała nas rewolucja znana z Hiszpanii. Rola Kościoła w Polsce jest inna niż ta jaką miał w Hiszpanii za rządów Franco. Polacy nie są wciąż tak zeświecczeni i zdemoralizowani jak Hiszpanie, którzy łatwo poparli zabijanie dzieci nienarodzone i zniszczenie instytucji małżeństwa. Dziś Palikot przekroczył pewien rubikon. 3 miliony ludzi poparło radykalny, antychrześcijański program. Palikot jest jednym z najbardziej medialnych gwiazdorów na scenie politycznej. On dobrze rozumie media i potrafi je rozgrywać. Trafia ze swoim płytkim i głupawym przekazem  do infantylnych młodych ludzi oraz ludzi, którzy żyją nieracjonalną nienawiścią do chrześcijaństwa. 


Teraz „polski Berlusconi” będzie miał znów dostęp do mediów i mównicy sejmowej. Jego akcje będą trafiały do ludzi, którzy chcą legalnej trawki i wszechobecnego hedonizmu. Jednak mogą one pozostać albo medialnymi awanturami albo będą miały przełożenie na rzeczywistość. To wszystko zależy od Donalda Tuska. PO najprawdopodobniej będzie potrzebowała tylko PSL-u do rządzenia. Jednak jeżeli oficjalne wyniki PKW potwierdzą, że koalicji brakuje kilku posłów do rządzenia, Tusk stanie przed wyborem: albo przygarnie do siebie niedobitków z SLD, podkupi takich liberałów jak Ryszard Kalisz i uzależni malutką partyjkę (może tylko koło poselskie) od swojej łaski albo rzeczywiście zacznie współpracować ze swoim byłym bliskim współpracownikiem. I to jest scenariusz optymistyczny. Wydaje się również, że jest to scenariusz najbardziej realistyczny. Nie wydaje się by Tusk chciał się uzależnić od antyklerykalnego ruchu, którego wielu wyborców PO nie akceptuje. Na dodatek Tusk nie będzie się chyba chciał mieszać w wojnę światopoglądową.


Jak już wiele razy pisałem, najprawdopodobniej w Polskę uderzy znaczący kryzys finansowy, który może spowodować protesty społeczne i problemy w łonie koalicji rządowej. Nastroje społeczne mogą być bardzo nieciekawe. Nie sądzę by zajmowali się oni takimi sprawami jak legalizacja aborcji, zabieranie pieniędzy księżom czy promocja homoseksualizmu. Na dodatek polska lewica, która do tej pory głosowała na SLD oraz na PO jest raczej przywiązana w ludowy sposób do Kościoła. Istnieje u nas ludowy antyklerykalizm, który jednak kończy się przeważnie na werbalnym ataku na „brzuchatych i bogatych klechów”. Jednak nie można dać się oczywiście uśpić. Palikot będzie się świetnie czuł w opozycji. Ten polityk woli harcowanie niż mozolną pracę. Bez wątpienia część mediów będzie popierać pomysły Palikota i jego kompani tęczowych braci (i sióstr). Z drugiej strony prorządowi żurnaliści będą atakować Palikota za krytykowanie władzy. Jednak wątpię by ten atak choć w 1/10 przypominał najazdy mediów na partie Kaczyńskiego. Piotr Pacewicz z "Gazety Wyborczej" już cieszy się z obecności Palikota w Sejmie.


Światowe media zauważają, że w kraju JPII trzecią siłą polityczną jest skrajnie antyklerykalna partia. Jest to ważna i znamienna uwaga. Nie możemy mieć tylko nadziei, że palikotyzacja naszej przestrzeni publicznej to krótki epizod w naszym życiu polityczno-społecznym. Musimy pokazać, że prawda jest po naszej stronie a odpowiedzią na problemy młodych ludzi jest Jezus Chrystus, a nie seks, trawka i nieodpowiedzialna zabawa. Rafał Ziemkiewicz powiedział portalowi fronda.pl, że wynik Palikota  jest przejawem „demoralizacji porównywalny z demoralizacją tego chłopstwa z powieści Żeromskiego, które obdzierało powstańców”. To co widzieliśmy na Krakowskim Przedmieściu potwierdzają słowa publicysty. Jednak nas żaden Palikot nie zniszczy. Nie tacy jak on próbowali i pomieśli sromotną porażkę.  Trzeba jednak ocalić od palikotowej propagandy młodych ludzi, którzy naprawdę nie wiedzą co czynią.

 

Łukasz Adamski