Human Rights Campaign sporządziła raport, w którym w skali od 0 do 100 wskazała, które firmy, działające na rynku amerykańskim, wspierają środowiska LGBT. Firmami, które najbardziej wspierają środowiska gejowskie, są Toyota (100 proc. przychylności), Volkswagen (100 proc.), Nissan (50 proc.) czy Harley-Davidson (15 proc.). Na liście znalazły się również koncerny paliwowe. I tak „truciciele z Miami” z BP dostali setkę zaś Sunoco już tylko 15 proc. Spośród restauracji jedynie sieć OSI Restaurant nie wspiera w ogóle różowych „radosnych” chłopaków. Promują ich za to: Starbucks, McDonald’s, T.G.I. Friday’s and Brinker. Gejów i lesbijki wpierają również Coca-Cola, Pepsi i zupki Campbell (pamiętając gejowskiego osobnika, który upowszechnił wizerunek puszki Campbell, nie jest to zaskakujące). Natomiast dostało się producentom płatków kukurydzianych, firmie Nestle oraz Coronie.

Przy sporządzaniu listy zwracano uwagę na „osłony antydyskryminacyjne” zastosowane w danym zakładzie pracy ze względu na „orientację seksualną”, świadczenia dla partnera, szkolenia w zakresie „różnorodności”. HRC zaleca więc klientom, by ci, zanim podejmą decyzję o kupnie danej rzeczy, sprawdziły, czy nie wspiera ona mrocznej homofobii. Jednak niewspieranie w 100 proc. postulatów kochających inaczej musi skutkować jakąś formą kary.

Poprawić więc musi się zdecydowanie Harley Davidson. Mniemam, że ta zbyt męska firma zacznie reklamować swoje produkty już nie wizerunkiem śmierdzących szlugami i piwkiem, zarośniętych motocyklistów w skórzanych kurtkach. Dziś Mickey Rourke i Don Johnson z filmu „Harley Davidson i Marlboro Man” musieliby pewnie nosić różowe ciuszki i kręcić odwłokami na widok Daniela Baldwina i jego długiej lufy karabinu, by nie być oskarżonym o nietolerancję. W sumie patrząc na Freddiego Mercury z teledysku „Crazy Little Thing Called Love” można wyobrazić sobie nową, ulepszoną wersję motocyklisty, który nie obciążony jest kołtuństwem i homofobią płynącą we krwi niczym HIV u… ups, to niestosowne porównanie w tym kontekście. Jednak producent kultowych motocyklów znalazł się na liście chwały a nie potępienia, więc wizja tęczowego smoka wiozącego Village People nie jest znowu taka daleka. Producenci heteroseksualnego motocykla biorą pewnie przykład z kowbojów z Teksasu, którzy znajdują się wysoko na liście przyjaciół gejów. Cóż, w końcu nie na darmo córka Georga W. Busha zaangażowała się w poparcie dla LGBT. No i na czym by śmigały motory, skoro paliwo w USA jest wolne od homofobii? Może więc w nowej wersji "Bonanzy" ktoś wystąpi w tęczowym kapeluszu? W sumie John Travolta wychodzi ze swojej krypty…

Jednak, jak rozumiem, nie zobaczymy już Pereza Hiltona czy innego wpływowego amerykańskiego geja z batonikiem Nestle w ustach. Chyba nikt rozsądny nie wyobraża sobie, by geje wspierali czekoladowe wyroby firmy, która ich nie wspiera wystarczająco mocno i wbija im od tyłu nóż w plecki. Ciekawe, czy polscy działacze LGBT zbojkotują Liona czy inne „batoniki bez pieczenia” z musli? Czy Robert Biedroń pokusi się o walkę ze złym batonem? Niedawno na długiej liście homofobów znalazły się kurczaki z Chick-fil-A za to, że firma poparła prorodzinny kongres. Dopisanie do listy czekoladowych przysmaków wyjdzie w sumie na zdrowie gejom. Czekolada tuczy i może powodować inne schorzenia. Nieprawdaż?

Łukasz Adamski

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »