Oprócz wojny totalnej między PiS-PO mamy w tle kilka mniejszych wojenek, które mają na najbliższe lata zdecydować o kształcie sceny politycznej. Bardzo ostra walka toczy się między Leszkiem Millerem i Januszem Palikotem o przejęcie władzy na lewicy. Oba ugrupowania mają podobne szanse zwycięstwo. Inaczej jest w przypadku wojny na prawicy. Mała łódź rybacka próbuje uderzyć w wielki tankowiec, który w ostatnich dwóch latach wyszedł bez szwanku z kilku podobnych zderzeń.  Ma on jednak jeden słaby punkt w kadłubie, który rybacy próbują przebić. Wczoraj kapitan tankowca przywalił jednak niemiłosiernie mocno z prawej flanki z kuter, który wciąż kiwa się na rozburzonym morzu. Jego załoga dramatycznie stara się utrzymać na falach.

 

Zwracam się do ciebie Zbyszku, zapomnijmy o tym, co było złe, o co mamy pretensje, idźmy razem; wracajcie, to jedyna droga do zwycięstwa (...) musimy być razem, musimy zwyciężyć”- mówił wczoraj podczas wiecu w obronie mediów o. Rydzyka Jarosław Kaczyński. Ziobro bardzo niemrawo, z łamiącym się głosem odpowiedział: "połączyła nas wspólna sprawa, chcemy działać razem". Starcie to wypadło fatalnie dla „delfina”. W oczach „rydzowego” elektoratu to prezes PiS wyszedł na osobę pragnącą jedności prawicy choć podobno podczas Mszy św. tego samego dnia nie podał ręki Arkadiuszowi Mularczykowi z „Solidarnej Polski” podczas przekazania znaku pokoju. Jednak zagrywka Kaczyńskiego z punku widzenia pijarowego była znakomita.  Dziś politycy „Solidarnej Polski” starają się przekuć wymianę zdań na swoją korzyść.   Podczas konferencji prasowej w Sejmie, Ziobro zaznaczył, że jego partia "ponawia prośby o współpracę w Sejmie, której brakuje czasem ze strony PiS". „My chcemy być razem we wszystkich sprawach bliskich dla Polaków o prawicowej tożsamości” – powiedział i dodał już w mocniejszym tonie: „Kaczyński, jako doświadczony i przewidujący polityk, z pełną świadomością wyrzucił nas z PiS; dla mnie był to dzień kiedy odbierałem dziecko ze szpitala ( w towarzystwie paparazzi, którzy oczywiście przypadkiem pojawili się przed szpitalem-przyp. Ł.A)  i to był jednocześnie dzień, gdy byłem wyrzucany z partii, którą współtworzyłem” . Ziobro dodał, że szansą dla Polski jest zdolność koalicyjna na prawicy. „Nikt nie chce z Kaczyńskim zawierać koalicji, my nie boimy się z PiS zawierać koalicji, jesteśmy gotowi współpracować z PiS tworząc rząd po wyborach” – powiedział były zastępca Kaczyńskiego. Jednak w tym samym dniu Ziobro ujawnił w TVP Info, że dostał SMS-a od jednego z posłów PiS, który mówił mu, że jest zbulwersowany. „W czasie, gdy prezes Kaczyński kierował ciepłe słowa, jego rzecznik prasowy wysyłał tego typu SMS-y, mając na celu traktować nas gorzej niż polityków Ruchu Palikota, SLD czy Platformy Obywatelskiej” relacjonował Ziobro, który upublicznił treść smsa wysłanego przez rzecznika PiS Adama Hofmana o takiej treści: „Uprzejmie przypominam, że nie bierzemy udziału w programach radiowych i telewizyjnych z politykami Solidarnej Polski w relacjach jeden na jeden”.

 

Czy kroki podejmowane przez polityków SP zmienią fatalne dla nich wrażenie jakie pozostawiła wczorajsza „narracja” Kaczyńskiego? Na razie wszystkie te kroki wyglądają bardzie miernie. Kaczyński skorzystał z bardzo prostych środków by zaszkodzić Ziobrze. Zrobił to na dodatek podczas największej od lat prawicowej manifestacji, gdzie szli ze sobą przedstawiciele wszystkich liczących się po prawej stronie organizacji. To mocny makiaweliczny cios, z których prezes jest znany. Teraz inicjatywa leży po stronie Jacka Kurskiego, który będzie musiał wymyśleć coś mocniejszego niż pokazywanie w telewizji smsów i zapewnianie na konferencji o gotowości do koalicji. Pamiętajmy, że to drugi celny cios Kaczyńskiego. Pierwszy padł, gdy prezes PiS dogadał się z Markiem Jurkiem, na którego liczyła „Solidarna Polska”. Czy Ziobro podniesie się po trzecim ciosie?

 

Łukasz Adamski