,,Polscy miłośnicy „dobrej zmiany” i „nowej polityki historycznej” wpadli na pomysł, że prawdę historyczną mają ustalać ustawa o IPN i kodeks karny [...] Znam tę melodię i ten charakter pisma – to muzyka i słowa komunistów Mieczysława Moczara z 1968 r. Ci z kolei powtarzali monologi przedwojennych faszystów z ONR'' - pisze Adam Michnik na łamach ,,Gazety Wyborczej'..

Redaktor naczelny dziennika z Czerskiej wziął się za nowelizację ustawy o IPN, która penalizuje fałszowanie polskiej historii. Według Adama Michnika pomysł jest zły. Wprawdzie redaktor wpadł na to półtora roku po jego przygotowaniu, nie bił też na alarm, gdy wszystkie sejmowe kluby parlamentarne przyjęły ustawę. Teraz jednak, gdy chodzi o krytykę Izraela - Michnik czuje się wywołany do tablicy. I oczywiście uderza w PiS.

Bo jego zdaniem w ustawie chodzi chyba tylko o to, by ,,wybielać'' historię Polski. Sugeruje: ,,Może chodzi tu o to, że nigdy w historii żaden Polak nie zrobił nic złego, a oskarżanie pana Iks o to, że był szmalcownikiem, szantażystą, jest obrazą narodu polskiego?''. Staje też w obronie Jana Tomasza Grossa przed ,,niegodziwymi atakami''.

Michnik uważa też, że rację ma... premier Izraela Benjamin Netanjahu, gdy mówi, że historia ,,nie może być zmieniana''. ,,Rzecz w tym, że o kształcie prawdy historycznej nie mogą decydować szefowie rządów tak w Polsce, jak i w Izraelu. Wiedzą o tym świetnie wszyscy rozumni ludzie i w Izraelu, i w Polsce'' - przekonuje Michnik.

I przestrzega wreszcie przed ,,polityczną instrumentalizacją dramatów historycznych'', która podejmowana czy to przez polskiego czy żydowskiego nacjonalistę sprawia, że przeobraża się on w ,,matołka' bezbronnego wobec złożoności świata''.

Jeżeli PiS mówi dziś głosem Mieczysława Moczara, to czyim głosem przemawia Adam Michnik?

mod/wyborcza.pl