Program Lisa byłby klasyczną już rozmową o aborcji jakich wiele w naszych mediach. Jak zwykle argumenty aborcjonistów były żałosne, szczególnie, że tym razem zderzyły się z wyznaniem byłego abortera Bolesława Piechy. Jednak była jedna różnica w programie Lisa. Tym razem wystąpiła osoba, która chwali się dokonaniem aborcji, a nie tylko teoretyzuje na jej temat. Zanim więc doszło do bełkotu Wandy Nowickiej, której jedynym argumentem jest porównywanie kobiety do inkubatora, swój show dała Czubaszek. Świetnie tą część streścił Michał Karnowski: „W tonie ploteczki rzucanej przez Czubaszek w kolejnych audycjach o innych celebrytach. Tomasz Lis słuchał i kiwał głową. Rozważał, że może to i dobrze, iż naród o tym się dowiedział. Będzie miał materiał do refleksji. Dawnemu wychowankowi ojca Macieja Zięby (tak, były takie czasy) nie przyszło nawet do głowy zdziwić się, poruszyć brwią, głosem. Słuchał paplaniny o zabijaniu dzieci jakby robił program o modzie. W zamian zaserwował publiczności nagraną Kasię Cichopek, która z wdziękiem acz kompletnie bez związku z tematem stwierdziła, że matkom ciężko dziś w Polsce”. Zresztą właśnie Cichopek, której wypowiedź rzeczywiście była „od czapy”, okazała się być dla Czubaszej idealną matką, która robi karierę, a nie siedzi w pieleszach. „Było parę takich określeń w Internecie, że jestem zimną suką. I wtedy powiedziałam, że wolę być zimną suką niż matką Polką. I tu od razu jedna uwaga. Mówiąc matka Polka miałam na myśli te czasy, kiedy byłam młoda, kiedy matka Polka to była osoba zapracowana, taka przy tych pieluchach, był to raczej smutny widok, raczej ktoś w rodzaju cierpiętnicy troszeczkę. Mówię dawno, teraz przestało funkcjonować” - mówiła nowa ikona zwolenników legalizacji zabijania dzieci będących w prenatalnej fazie rozwoju. Dalej Czubaszek pogrążała się w swoich niemądrych teoriach. „Podziwiam kierowców Formuły 1, ale wiem, że się do tego nie nadaję. Tak samo jak wiedziałam, że nigdy nie byłabym dobrą matką. A urodzić dziecko, by sobie zapewnić na starość tę szklankę herbaty, pomijam, że herbaty nie lubię, ale zawsze można kupić sobie baniaczek na zapas z wodą. A jak już sama nie będę mogła sobie tej szklanki z wodą nalać, to mam wyjście na ten temat” - stwierdziła.


Kilka razy już komentowaliśmy wynurzenia Czubaszek na tym portalu. Nie ma sensu ponownie kopać leżącego. Bo Czubaszek leży i płacze. Wczoraj naprawdę widać było jej dramat, który jest usilnie skrywany za żenującymi żarcikami, trudno skrywaną złością czy teatralnym wyluzowaniem. W pewnym sensie obnażyła się również Wanda Nowicka, którą Lis zapytał o to czy dokonała aborcji swojego czwartego dziecka. Wicemarszałek nie zaprzeczyła. W końcu rozumiem skąd nieracjonalne proaborcyjne zacietrzewienie u tej feministki. Podejrzewam, że nie tylko pieniądze od providerów aborcji powodują u niej poparcie dla legalizacji zabijania dzieci nienarodzonych, ale przede wszystkim jej własne doświadczenie. Nie jest tajemnicą, że wiele feministek szałem reaguje na zdjęcia zamordowanych podczas „zabiegu” dzieci, czy na zdjęcia dzieci z USG. Nikt nie lubi jak się mu uświadamia, że nie pozbył się „zlepku komórek”, a pozwolił pozbawić życia drugiego człowieka. Dlatego właśnie feministki nie mogą znieść w dyskusjach argumentów naukowych przeciwko aborcji. Naprawdę żal mi tych kobiet i uważam, że potrzebują one modlitwy. Aborcyjny rajd po mediach Marii Czubaszek jest krzykiem rozpaczy kobiety, która nie może poradzić sobie ze swoimi czynami. Tak samo można traktować Nowicką. Mam nadzieję, że się nie mylę bo inaczej mamy do czynienia z czystym i niemożliwym do usprawiedliwienia złem, które przebija się przez słowa tych skrzywdzonych kobiet.



Łukasz Adamski