Wszystkich zaskoczyło, że zdeklarowany aborcjonista, Paul Ehrlich, został zaproszony na konferencję do Watykanu. Mimo, że wywiad, którego dwa dni wcześniej udzielił dziennikarzom powinien go zdyskwalifikować w oczach Watykanu, Akademia Papieska przyjęła go z otwartymi rękami.
Według Ehrlicha ze świata należałoby się pozbyć 6 miliardów ludzi, a fakt pozostawienia 1 miliarda przy życiu „będzie miał efekt pro-life”. To jego sposób na uratowanie przyrody.
„To można wspierać przez wiele stuleci i podtrzymać znacznie więcej ludzkich istnień w dłuższej perspektywie w porównaniu z obecnym niekontrolowanym wzrostem i perspektywą nagłego upadku” - powiedział Ehrlich.
Według Ehrlicha to człowiek odpowiedzialny jest za katastrofę ekologiczną, a sposobem na poradzenie sobie z tym jest polityka antynatalistyczna, a więc przede wszystkim sterylizacja oraz aborcja.
Razem z nim na konferencji obecny był Parth Dasgupt, ekonomista, który mówił:
„Musimy odwrócić ten proces, który doprowadził nas do chorób, z którymi teraz się mierzymy. To dlatego w watykańskich sympozjach udział wzięli naukowcy specjalizujący się w naturze oraz sprawach społecznych, oraz akademicy z zakresu nauk humanistycznych. Że te sympozja odbywają się w Akademii Papieskiej również ma charakter symboliczny. Pokazuje, że stara wrogość między nauką a Kościołem, przynajmniej w kwestii ocalenia Ziemi, została zdławiona”.
Na podst. Lifesitenews
dam/Fronda.pl