Klinika aborcyjna w South Bend w stanie Indiana stała się obiektem nalotu policyjnego 19 marca. Policjanci przeszukali obiekt i zarekwirowali wiele dokumentów. Klinika, co, zdaje się, jest kiepskim żartem, nazywa się „Prawo do życia”.
Jej problemy z policją zaczęły się po licznych skargach wskazujących na to, że placówka nie informowała o przypadkach nadużyć seksualnych pacjentek, które „leczyła”. Przykładowo klinika abortowała dziecko 13-letniej zgwałconej dziewczynki i nie zgłosiła, że doszło do przestępstwa.
Klinika dopuszczała się też innych uchybień. Między innymi szczątki zabijanych w niej dzieci przechowywano w lodówce razem z lekarstwami.
Jak podkreślają osoby związane z ruchem pro-life, takie i podobne nadużycia są rozpowszechnione w klinikach aborcyjnych Stanów Zjednoczonych.
Pac/lifenews.com