- Przypadkowo włączyłem telewizor i trafiłem na materiał o uchodźcach w głownym wydaniu "Wiadomości". I zmroziło mnie - mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl prof. Piotr Osęka z Polskiej Akademii Nauk.

- Ten język nienawiści, szczucia całych grup społecznych mnie przeraził. Jako historyk znam ten język z przeszłości, dlatego jestem na niego wyjątkowo wyczulony. Wiem, jakie mogą być tego konsekwencje. To nieprawdopodobne, żeby w demokratycznym kraju, po tych wszystkich wojennych doświadczeniach i Holokauście, telewizja publiczna komunikowała się z widzami głównego programu informacyjnego językiem nacjonalistycznych, faszystowskich agitek - ubolewał Osęka.

Jak dodaje, następnego dnia zadzwoniło do niego TVP Historia z prośbą o komentarz. Choć zwykle ich udzielał, teraz - odmówił, nie chcąc mieć nic wspólnego z TVP...

To, co zaskoczyło naukowca z PAN, jest jednak doprawdy zabawne... W TVP powiedziano mianowicie, powołując się na niemiecki raport, że imigranci przynoszą ze sobą przemoc i stanowią zagrożenie terrorystyczne. Cóż, wniosek dla każdego, kto obserwuje sytuację polityczną i społeczną w Niemczech, oczywisty. Ale nie dla profesora Osęki. "To po prostu manipulacja, wynikająca albo z niewiedzy, albo ze złej woli. Zajrzałem do dokumentu, na który się powoływano, i znalazłem w nim zupełnie inne wnioski. Terrorystami są głównie ludzie urodzeni w krajach Europy Zachodniej, a nie przybywający" - mówi Osęka. No, tak, rzeczywiście. Ci "urodzeni" to przecież nie są imigranci. Nieważne, że tata ma na imię Mahmed, a mama Fatima... :)

Nie mówiac o tym, że według aktualnych i oficjalnych statystyk państwa niemieckiego przestępczość w wielu obszarach od roku 2015 - czyli roku wielkiej imigracji - rzeczywiście wyraźnie wzrosła. Kto by tam jednak wierzył statystykom, skoro "Wyborcza" pisze inaczej? Wiadomo, że liberalne media to sama prawda.

Osęka przyznał następnie, że i w przeszłości TVP nie była wzorem obiektywizmu dziennikarskiego. Ale to, co dzieje się dzisiaj... "Kiedyś coś przemilczano, komuś dano dłuższą wypowiedź, a komuś krótszą, ale nie było tak nachalnego, jednostronnego przekazu. Nawet nie ma próby udawania, że chodzi o jakieś informowanie, relacjonowanie sporu politycznego, przedstawianie ścierających się poglądów. Jest stawanie po stronie władzy i szyderstwa wobec opozycji" - ubolewał.

I wreszcie wytacza najcięższe armaty: "Historyczne analogie nasuwają się same i nie trzeba nawet sięgać do hitlerowskich Niemiec. Nacjonalistyczna prasa w II RP robiła dokładnie to samo: straszyła "żydostwem", które przedstawiano jako robactwo, które zalewa Polskę, więc trzeba się go pozbyć. Język TVP to język ulotek ONR-u, język "Falangi". Endecka propaganda szła zresztą pod tym względem ręka w rękę z propagandą hitlerowską" - mówi Osęka.

Do czego dojdzie? A jakże, do "wojny domowej, jak w Hiszpanii". "Poziom wzajemnego niezrozumienia i przekonania, że ci drudzy są zdolni do wszystkiego, co najgorsze, i w ogóle nie są ludźmi, tylko zwierzętami, jest ogromny" - podsumowuje Osęka.

Tak, tak, proszę państwa. Wojna. Wojna idzie! Tak mówią w mediach Michnika...

mod