Adam Michnik na łamach swojej "Gazety Wyborczej", w rozmowie z rosyjskim publicystą Aleksiejem Nawalnym, dawał lekcję o patriotyzmie i nacjonalizmie. 

"Patriotyzm oznacza, że kocham swój kraj i naród, i nie myślę, że konflikt z innymi państwami przynosi cokolwiek dobrego. Trzeba więc uregulować stosunki z sąsiadami i mniejszościami narodowymi wewnątrz kraju"- wywodził Michnik, podkreślając różnice między patriotyzmem a nacjonalizmem.- "Nie uważam, by słowo „nacjonalista” miało wyłącznie negatywne konotacje. Dla mnie nacjonalista to człowiek, który w pierwszej konieczności szanuje wartości narodowe. I w tym rozumieniu ja również mogę być postrzegany jako nacjonalista"- dodaje naczelny "Gazety Wyborczej". Bardzo ciekawe słowa jak na człowieka, który wzdryga się na słowa "wartości narodowe", na łamach jego gazety pluje się na Żołnierzy Wyklętych, wyszydza patriotyzm czy intensywnie promuje tzw. Komitet Obrony Demokracji. Adam Michnik jest również oligarchą III RP, która sprawiła, że... bardziej "duchowe" wartości narodowe zostały zohydzone i ośmieszone, a "materialne"- wyprzedane w obce ręce.

Nie obyło się też bez ataków na prezesa PiS.

"Wielu jego adeptów to klasyczni szowiniści. Jeśli ich nacjonalizm jest antyputinowski, to często automatycznie także rusofobiczny. Jarosław Kaczyński popierał Ukrainę nie dlatego, że jest ukrainofilem, tylko dlatego, że jest rusofobem". Dalej straszył nacjonalizmem, używając dość ciekawych porównań:

"Składa się on z bolszewickiej psychologii, szowinistycznej retoryki i polityki izolacjonizmu. Związki kulturalne z Rosją, Ukrainą czy Niemcami tylko nas wzbogacają". Szczególnie z Rosją, prawda?

Czcigodnego redaktora Adama Michnika traktuje jeszcze poważnie chyba wyłącznie jego własna gazeta. A jeśli faktycznie najważniejsze są dlań wartości narodowe, pytanie jakiego narodu to wartosci?

AJK/Fronda.pl