Lekcje seksu jako sposób na przeciwdziałanie gwałtom – to pomysł skandynawskich feministek. Może to i lepsze, niż patent ich polskiej koleżanki po fachu?

22-latka z Lublina została napadnięta i poraniona przez trzech mężczyzn. Jej znajomi, którzy ich widzieli są przekonani, że sprawcy pochodzili z Bliskiego Wschodu. Sąd w Oslo skazał właśnie trzech Afrykańczyków za gwałt na 14-latce (najsurowszy wyrok to mniej niż półtora roku wiezienia). Podobne ataki mnożą się w Niemczech. Duńczycy mają sposób na gwałcicieli – zafundują imigrantom genderową edukację seksualną. Wprawdzie w Europie wprowadzenie lekcji seksu nie wpłynęło najlepiej na statystyki gwałtów, ale może na przybyszów z Bliskiego Wschodu pogadanki o prezerwatywach podziałają inaczej?

Imigranci to 12 proc. społeczeństwa Danii. W latach 2013-2014 popełnili 34,5 proc. gwałtów. Dlatego przedstawiciele czterech duńskich partii politycznych stwierdzili, że imigrantów trzeba nauczyć innych obyczajów. Nie są zresztą pierwsi. Za wzór biorą sobie Norwegię, gdzie w centrach azylowych imigranci mogą wybierać się na pięciogodzinny kurs o seksie i płci.

Jeżeli duńska kobieta jest skąpo ubrana, nie oznacza to, że zaprasza wszystkich do stosunków seksualnych – dowiedzą się goście zza granicy. Usłyszą też, że jeśli Dunka jest pod wpływem alkoholu nie świadczy o tym, że chce iść do łóżka z pierwszym z brzegu mężczyzną.

Norweżka Linda Hagen, która prowadzi szereg centrów dla azylantów, tłumaczy imigrantów.

- Wielu nie wie po prostu, jak ma interpretować zachowanie Skandynawek. To, co w swoich krajach wzięliby za zachętę do rozpusty, tu jest po prostu zupełnie codziennym zachowaniem. Imigranci muszą zrozumieć, że jeżeli dziewczyna mówi im „nie”, to znaczy to „nie” – przekonuje Hagen.

Jeśli lekcje na tym się zakończą, to – jeśli nawet nie pomogą – przynajmniej nie zaszkodzą. Można mieć tylko nadzieję (choć małą), że edukatorzy nie zaczną wprowadzać w życie pomysłów Światowej Organizacji Zdrowia. Pogadanka o równouprawnieniu orientacji mogłaby być dla wielu edukatorów ostatnią lekcją w życiu.

Swoją drogą, może i lepsze takie lekcje niż porady, jakich udzielała niedawno Polkom Kinga Dunin, która akurat w przeciwieństwie do feministek z dalekiej północy gwałtów się nie obawiała.

„(...) Poza gwałtami i burkami straszy się polskie kobiety też terrorystami. Wydaje się jednak, że główną motywacją uchodźców jest raczej pragnienie wygodniejszego życia, a nie ścinania głów” – przekonywała. „Nie ma lepszego sposobu na asymilację niż małżeństwo” - dorzucała jeszcze.

Wiara Kingi Dunin w średniowieczną instytucję małżeństwa jest naprawdę niegodna świadomej kobiety. Lepiej byłoby przecież, gdyby imigrantom odebrać dzieci i przekazać je do adopcji jakiejś rodzinie nieheteronormatywnej. Wtedy przynajmniej przyszłe pokolenie gości z Bliskiego Wschodu zostanie wychowane jak należy.

Czy duński sposób na przeciwdziałanie gwałtom zadziała, zobaczymy się już niedługo. Nie chcemy typować, jak to się skończy, ale się domyślamy. Szkoda tylko – i to akurat nie jest zabawne - że niektóre kobiety przekonają się o tym na własnej skórze.

(dfc)