Nigeryjski duchowny słusznie mówi, że międzynarodowa społeczność powinna w taki sam sposób, a jaki demonstruje przeciwko ostatnim atakom terrorystycznym w Paryżu, protestować przeciwko rzezi dokonywanej przez islamski terroryzm na ludności w Nigerii, zwłaszcza chrześcijanach.

Jak informuje BBC "w zeszłym tygodniu pojawiły się informacje o ataku dokonanym przez Boko Haram na miejscowość Baga we wschodniej części kraju, gdzie zginęło według różnych źródeł: od kilku setek do nawet ponad dwóch tysięcy osób". Islamscy bojownicy wjechali samochodami w nocy z 3 na 4 stycznia do wioski i rozpoczęły rzeź: rozstrzeliwali ludzi, palili żywcem. To jest makabryczny obraz. Gdzie głosy: "Je suis Nigerien"? 

Arcybiskup Kaigama zwraca uwagę, że nieustające rzezie dokonywane przez Boko Haram jasno pokazują, iż siły rządowe nie radzą sobie z problemem. I tak np. w sobotę "dziesięciolatka, została wysłana z ładunkami wybuchowymi w mieście Maiduguri. W tym zamachu z użyciem dziecka, sterowanym przez Boko Haram zginęło 19 osób.  W niedzielę, dwie inne dziewczęta dokonały samobójczego ataku, raniąc ponad 40 ludzi w mieście Potiskum". 

Gdzie protesty polityków zachodnich? Cisza, cisza! Mało obchodzi świat laicki cierpienie nigeryjskich chrześcijan, bo przecież to nie u nich rozgrywa się dramat. 

mark/gosc.pl/BBC