- Nowy skrajnie prawicowy rząd Izraela prawdopodobnie nie zmieni dotychczasowego podejścia kraju do wojny w Ukrainie, decydując się na balansowanie pomiędzy gniewem Rosji i oburzeniem Stanów Zjednoczonych – pisze portal onet.pl.
Na uzyskanie izraelskiego systemu obrony przeciwrakietowej bardzo mocno licz Ukraina, ponieważ jego skuteczność już kilka razy został potwierdzona w realnych atakach rakietowych Palestyńczyków skierowanych przeciwko Izraelowi.
Na chwilę obecną sytuacja wyglą tak, zę USA naciskają na Izrael argumentując, że "ma moralny obowiązek". Rosjanie natomiast są ukontentowani, że nowoczesna izraelska obrona przeciwlotnicza nie niweluje barbarzyńskich rosyjskich ataków.
Jak czytamy dalej, w Syrii działa proirańska armia Hezbollahu, a jej agresywne działania przeciwko Izraelowi pomaga niwelować Rosja.
Jak do tej pory Izrael dostarcza na Ukrainę żywność, leki, wodę oraz inną pomoc humanitarną. Dostarczono także wielki szpital polowy wraz z personelem medycznym.
Do tej pory jednak Izrael nie zaproponował żadnego swojego rozwiązania militarnego, co bardzo krytykują Waszyngton i Kijów. Do tego doszła jeszcze wypowiedź ministra spraw zagranicznych Izraela Eli Cohen, który w ubiegłym tygodniu oświadczył, że izraelski rząd „będzie kontynuował to neutralne stanowisko, ograniczając swoją aktywność w sprawie konfliktu” - czytamy.
– Z jednej strony Iran dostarcza Rosji drony, ale jednocześnie to Rosja pomogła Izraelowi stawić czoła Iranowi i Hezbollahowi w Syrii – komentuje tę sytuację Raffaella Del Sarto, wykładająca w Johns Hopkins University's School of Advanced International Studies.
Pełną analizę można przeczytać TUTAJ.