Wszystko zaczęło się od słów Mariusza Błaszczaka, na temat zastąpienia Szymona Hołowni przez Włodzimierza Czarzastego w roli marszałka Sejmu. Były szef MON stwierdził wprost, że Czarzasty to „komunista”. Odnosząc się do tej wypowiedzi w rozmowie na antenie TVN24 Gawkowski wypalił:

„Taki z Czarzastego komunista, jak z Błaszczaka, nie wiem, onanista. Opowieści jakieś głupie snują…”.

Stanowczo protestować zaczęła prowadząca program Monika Olejnik, która domagała się, aby wicepremier przeprosił. Gawkowski zamiast spalić się ze wstydu i pokajać, brnął dalej i wyjaśniał, że nikogo nie obraził:

„[…] bo powiedziałem, że ja w to nie wierzę. Komunistą nie jest ani jeden, ani drugi. To chodziło o porównanie. To nie jest obraza”.

Olejnik stwierdziła wprost, że było to beznadziejne, podczas gdy Gawkowski dalej wyjaśniał, że nikogo nie chciał obrazić:

„Chciałem powiedzieć o panu Błaszczaku w taki sposób, że nie jest taką osobą. Nie jest. I to o to chodziło”.

A wystarczyło przeprosić...