To, że nie doszło do katastrofy, to istny cud. Wyrwę w torach zauważył maszynista składu osobowego. Luka w torach została najpewniej spowodowana eksplozją. Po wielu godzinach milczenia rzecznik MSWiA Karolina Gałecka stwierdziła, że brak podstaw by można było mówić o celowym działaniu osób trzecich. Tymczasem Donald Tusk przed godziną 18 napisał:

„W sprawie zniszczenia fragmentu torowiska na trasie Dęblin-Warszawa jestem w stałym kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych. Niewykluczone, że mamy do czynienia z aktem dywersji. Nikt nie został poszkodowany. Trwają czynności odpowiednich służb”.

Na tym jednak nie koniec niejasności. W rozmowie na antenie Polsat News wiceszef resortu Maciej Duszczyk przyznał, że tor „sam się nie uszkodził” i ktoś musiał tego dokonać, ale też zaapelował, aby nie posądzać o każde takie działanie Rosji. Przyznał jednocześnie, że nie można tego w żaden sposób wykluczyć ani tego lekceważyć. Stwierdził w niedzielę, że w jego ocenie jutro lub pojutrze będziemy wiedzieli więcej na temat incydentu.