Opisujące życie Kościoła media od początku lipca przyglądają się osobie powołanego na nowego szefa Dykasterii Nauki Wiary abp. Víctora Manuela Fernándeza, przybliżając jego dotychczasowe nauczanie. Argentyńczyk miał mieć ważny wpływ na powstanie dokumentów papieża Franciszka. Część watykanistów twierdzi, że opowiadający się za umożliwieniem rozwodnikom żyjącym w kolejnych związkach przyjmowania Komunii świętej hierarcha był „autorem-widmo” adhortacji Amoris laetitia. Arcybiskup La Platy nie wyklucza też możliwości przyjęcia przez Kościół jakiejś formy błogosławienia związków homoseksualnych, a w przeszłości pisał o dopuszczalności antykoncepcji. Dlaczego to właśnie na tego teologa postawił papież Franciszek, szukając nowego strażnika katolickiej doktryny?
- „Wybierając go na tę rolę, która do niedawna uważana była za rolę strażnika ortodoksji katolickiej, Jorge Mario Bergoglio chciał osobiście zemścić się na poprzednich pontyfikatach”
- twierdzi na łamach „Il Giornale” Nico Spuntoni.
Skąd taki wniosek? Dziennikarz przypomina spór pomiędzy metropolitą Buenos Aires a urzędnikami Kurii Rzymskiej w latach 2009-2011. Kiedy abp Jorge Bergoglio chciał ustanowić ks. Fernándeza rektorem Katolickiego Uniwersytetu Argentyny, Watykan wzbraniał się przed udzieleniem mu wymaganego nihil obstat.
- „Obawiano się, że do pałacu Świętego Oficjum przyjedzie ordynariusz Hildesheim, Heiner Wilmer, wielki zwolennik niemieckiej Drogi Synodalnej, która zrodziła ryzyko schizmy w Kościele. Jednak wybór Fernándeza w żadnej mierze nie powinien uspokajać tych, którzy obawiali się Wilmera; wręcz przeciwnie, jest odczytywany jako demonstracja, że od teraz była Kongregacja Nauki Wiary nie będzie już hamulcem w najbardziej radykalnych przypadkach, ale raczej ich akceleratorem”
- twierdzi autor.
Włoski publicysta ocenia też, że wcześniej papież Franciszek ograniczał się we wprowadzaniu kontrowersyjnych zmian z uwagi na szacunek do Benedykta XVI. Jego zdaniem po śmierci swojego poprzednika, Franciszek przyspieszył rewolucję w Kościele.