Łukawski ma pozostać na wolności do czasu rozpatrzenia wniosku o jego ułaskawienie przez Prezydenta: w przeddzień bowiem, Grzegorz Braun wystąpił w Sejmie informując, że razem z kolegą partyjnym Andrzejem Zapałowskim złożyli do Prezydenta wniosek o ułaskawienie. Według narracji Brauna, powielanej potem przez Zapałowskiego w licznych filmikach, Łukawski został skazany za stwierdzenie „znajdzie się kij na banderowski ryj”.
Łukawski został skazany na podstawie zawiadomienia złożonego przez Związek Ukraińców w Polsce. Grzegorz Braun, Andrzej Zapałowski i spółka przekonują, że w ten sposób Związek Ukraińców w Polsce się podłożył, bo bronił „banderowców” przed biciem kijem, a więc, że sam Związek Ukraińców w Polsce postawił znak równości między „banderyzmem” a ukraińskością.
Wygląda na to, że tę narrację podchwycili Matecki i Ziobro. Tyle, że to klasyczna manipulacja metodą wyrwania z kontekstu. Czytałem wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie skazującego Łukawskiego. Jego sygnatura (II Aka 212/20) widnieje na wniosku o ułaskawienie, opublikowanym na profilu Konfederacji Korony Polskiej. Łatwo wyszukać pełną treść na Portalu Orzeczeń Sądów Powszechnych.
„Znajdzie się kij na banderowski ryj” jest tylko jednym z bardzo wielu stwierdzeń, za które Łukawski został skazany. Sąd w obu instancjach stwierdził, że wypowiadał bardzo wiele innych bluzgów pokazujących, że jest ogarnięty nienawiścią etniczną do Ukraińców jako takich.
Ponieważ Łukawski w swojej pisaninie systematycznie zrównuje wszystkich Ukraińców z „banderyzmem”, Sąd uznał nieco przewrotnie, ale zupełnie trafnie, że pisząc o biciu banderowców, Łukawski miał na myśli bicie Ukraińców. Innymi słowy, to Łukawski a nie Związek Ukraińców w Polsce się podłożył zrównując Ukraińców z banderyzmem. Poniżej wyciąg z orzeczenia. Trochę to długie, ale warto:
„Nie trzeba było przy tym odwoływać się do szczególnie zawiłych mechanizmów dedukcyjnych, skoro sam oskarżony w swoich wypowiedziach publikowanych na portalu społecznościowym F. wyjaśnia użyte sformułowania, nie pozostawiając cienia wątpliwości co do ich znieważającego charakteru wobec narodu (…), który utożsamia z (…) oprawcami cywilnej ludności W. i nazywa „swołoczą”, odmawiając mu nawet prawa do własnej państwowości i narodowej odrębności, nazywając „ bękartem” Europy rezydującym zaraz za B. (k. 78).
Nie pozostawiają wszak pola do odmiennej interpretacji zapewnienia oskarżonego: „ Q. , nie cierpię retoryki, że jakoby nie wszyscy ukraińcy to (…). Tym co tak twierdzą polecam 3 prawdę ks. T. . S. zawsze będzie tylko swołoczą” (k. 82), czy „ Naród ukraiński nie wydał żadnych swoich wspaniałych ludzi a to z prostej przyczyny – NIGDY NIE ISTNIAŁ” (k 32), tudzież: „ Nie cierpię ukrajni i ukrajców” (k. 93), gdzie oskarżony daje jednoznaczny wyraz swojej niechęci do państwa i narodu (…), a wręcz dezaprobaty dla ich istnienia, wyjaśniając w poście z 31 października 2019 r. również pojęcie, z którym go utożsamia: „swołocz to ktoś podły, bardzo podły, i zasługujący na pogardę a banderswołocz to co najmniej 3 poziomy niżej swołoczy”.
A. Ł. z równą bezpośredniością wyrażał w przestrzeni publicznej dezaprobatę dla obecności U. w Polsce, krytykę ich uprawnień do świadczeń społecznych, czy używania przez mniejszość (…) w Polsce napisów w języku ukraińskim, a swoje pogardę okazywał nawet w sposobie pisania nazwy własnej państwa i jego obywateli małą literą.
Próba odwrócenia podczas składania wyjaśnień, tej nader oczywistej w swojej wymowie retoryki konsekwentnie prezentowanej w mediach społecznościowych, słusznie została uznana przez Sąd I instancji, li tylko za sposób obrony, w szczególności, że i wersja obronna oskarżonego nie jawi się konsekwentną, skoro nawet w swoich wyjaśnieniach A. Ł. nie był w stanie ukryć wrogości wobec narodu (…), przekonując, iż to U. „ spijają nektar z portfeli polskiego podatnika. Owszem dostają te pieniądze i to boli” oraz ubolewając, że przesiedleni w ranch akcji (…) kształcili w Polsce swoje dzieci, a „ dziś zajmują większość ważniejszych urzędów w Polsce” (k. 366/367). Koresponduje to z wymową treści zamieszczanych na portalu F., gdzie oskarżony utożsamia emigrantów z U. z napływem do Polski „ bandersynów” (k. 80).
Nie ma też wątpliwości, że słowa „parch”, oznaczającego chorobę grzybiczą, szkodliwą narośl, a funkcjonującego w języku potocznym jako pogardliwe określenie osoby pochodzenia żydowskiego, oskarżony używał wobec ówczesnego (w okresie 2014-2019) prezydenta U. właśnie motywowany jego przynależnością narodowościową. A. Ł. w swoich medialnych wpisach nawiązywał w kontekście U. do wyznającego judaizm, wczesnośredniowiecznego ludu C., m.in. nazywając ich „(…) i podnosząc, że U. rządzą (…). Oskarżony zarówno w swoich postach nie krył bynajmniej, że określenia „ parch”, „ parchaczenko” i „ czekoladowy parchawiec” odnosiły się wprost do ówczesnego prezydenta U. P. P. (k. 26), wiążąc się z jego oficjalną wizytą w L..
W konsekwencji, niezależnie od treści złożonych wyjaśnień, sama treść zakwestionowanych wpisów, w kontekście, w jakim były zamieszczane, nie pozostawia wątpliwości, że stanowiły one przejaw postawy oskarżonego, polegającej na dehumanizacji całego narodu (…) przez pryzmat mordów (…).
Sąd Okręgowy, dochodząc do powyższych konkluzji, nie naruszył zatem reguł logicznego wnioskowania. Na podstawie – dość oczywistej nota bene – wymowy dowodów, a w szczególności treści wypowiedzi oskarżonego zamieszczanych w portalu F. i przeznaczonych do nieograniczonego odbioru, uzasadnione jest przyjęcie, że oskarżony dopuścił się przypisanych jemu przestępstw dyskryminacji ze względu na przynależność narodową i motywowanej ksenofobią napaści słownej, która przyjęła postać zniewag wobec U. jako grupy narodowościowej, jak i wobec jej indywidualnych przedstawicieli.”
Tyle Sąd. Innymi słowy, posłowie Braun i Zapałowski, działacz Matecki i minister Ziobro dokonali odwrócenia kota ogonem, a teraz w tego kota próbują wrobić Prezydenta Rzeczypospolitej Andrzeja Dudę.
Retoryczne jest pytanie, czy Zbigniew Ziobro tylko nie dopełnił obowiązków, nie zapoznając się ze sprawą i dając wiarę swojemu partyjnemu hunwejbinowi Mateckiemu przed podjęciem decyzji o uwolnieniu Łukawskiego, czy jednak Ziobro się owszem zapoznał z całokształtem wyrokiem i uznał, że pomoże komuś takiemu, jak Łukawski. Nie wiem, co gorsze.
Było bardzo wiele sygnałów, że Ziobro utrudnia ściganie hejterów, w tym antyukraińskich, a nawet prorosyjskich tylko dlatego, że są „prawicowi”. Casus Łukawskiego jest konkretnym przykładem tego, jak polaryzacja szkodzi walce z rosyjską agenturą wpływu, której miazmatów Łukawski jest przynajmniej ofiarą i roznosicielem. Jest też pięknym przykładem bardzo sprawnej współpracy Konfederacji korony Polskiej z Solidarną Polską.
Łukawski jest personifikacją choroby, która trawi, a w zasadzie już strawiła środowiska kresowe: resentyment za ludobójstwo tzw. wołyńskie, który można było załagodzić i wyleczyć na drodze cywilizowanego procesu pojednania, przerodziło się w zajadłą nienawiść antyukraińską, a nawet w bezpośrednią prorosyjskość.
Przyuważyłem Andrzeja Łukawskiego w 2014 roku jako uczestnika serii pikiet pod ambasadą ukraińską w Warszawie, które jak się potem okazało, były finansowane z Moskwy za pośrednictwem białoruskiego pośrednika Aleksandra Usowskiego. Łukawski pojawił się wtedy nawet w rosyjskiej telewizji. Te pikiety były jednoznacznie akcjami poparcia dla agresji rosyjskiej – był tam las flag Rosji i „separatystycznych” satrapii w Doniecku i Ługańsku. Pikietę prowadził arcyantysemita Sławomir Zakrzewski.
Łukawski jednak nie jest płotką. Stoi na czele stowarzyszenia „Pokolenia Kresowe”, prowadził marsze wołyńskie jako organizator. A przede wszystkim, jest od wielu lat bywalcem parlamentarnego zespołu ds. kresowych, któremu przewodzi poseł Tadeusz Samborski. Wydaje się, że Łukawski jest tam niemalże doradcą. Ma stała przepustkę do Sejmu. To właśnie Łukawskiemu Samborski udzielił przyjacielsko wywiadu z okazji powołania nowego składu po wyborach – kadr z nagrania z kanału Łukawskiego ilustruje niniejszy wpis.
A ten skład jest zdumiewający: w zespole zasiadają Grzegorz Braun, Andrzej Zapałowski i ich kolega partyjny Włodzimierz Skalik i Pawel Kukiz, ale Tadeusz Samborski nie jest posłem Konfederacji, lecz PSL-u, reprezentowanego także przez Marka Sawickiego i Bożenę Żelazowską. Właśnie zauważyłem, że poseł Michał Jaros z Platformy kilka dni temu zniknął z wykazu członków na stronie Sejmu.
Powiązania rosyjskie Tadeusza Samborskiego są znacznie, znacznie starsze niż Brauna, Zapałowskiego i ich fąfli. Braun to mógłby Samborskiemu czyścić buty w tej kategorii. Samborski jest po prostu PRL-owskim dinozaurem. Niby zielony a nie czerwony, ale to żadna różnica u aparatczyków tego pokolenia. I to nie jest tak, że on się tu zaplątał. Nie. On jest zdecydowanie główną postacią tego tworu i jego szefem.
W 1974 roku Samborski uzyskał stopień doktora nauk historycznych na Uniwersytecie Moskiewskim (Łomonosowa). W latach 1978–1983 pracował w dyplomacji, był m.in. I sekretarzem ambasady PRL w Laosie. Następnie do 1993 pełnił funkcję korespondenta prasy ludowej w Moskwie. A potem było tylko gorzej.
Można więc śmiało stwierdzić, że w tym parlamentarnym zespole ds. skłócania narodów Rzeczypospolitej w interesie Moskwy obowiązuje koalicja Trzeciej Drogi z najgorszymi narodowcami, a języczkiem u wagi jest Kukiz. Tadeusz Samborski także się podpisał pod wnioskiem o ułaskawienie Łukawskiego. Co na to Szymon Hołownia? Panie Marszałku, czy taki Łukawski powinien miec prepustkę sejmową? A co na to Andrzej Szeptycki?
Jak rozumiem, wniosek o ułaskawienie Łukawskiego leży teraz u Prezydenta. Mam nadzieję, że Andrzej Duda nie nadepnie na minę, na którą próbują go posadzić Braun, Zapałowski i Samborski, razem chyba z Mateckim i Ziobrą. Był już bowiem nieszczęśliwy precedens, kiedy Andrzej Duda z rozpędu, chyba wprowadzony w błąd przez swoich niestarannych urzędników, odznaczył orderem Orła Białego Bogdana Kulasa, kolejnego agitatora antyukraińsko-prorosyjskiego. Wtedy krytyka bardzo bolała pałac prezydencki, a wiem o tym, bo to ja tę sprawę ujawniłem.
Z drugiej strony, ułaskawienie Łukawskiego można by zrozumieć, ale musi być jasne, że nie zostanie ułaskawiony za swoje poglądy, które są straszliwe i karalne, a z litości: to jest ponad 70-letni, chory na nienawiść, ale przede wszystkim na raka. Ma rację broniący Łukawskiego lider polskiego środowiska prorosyjskiego Mateusz Piskorski, który sam odsiedział ponad dwa lata w areszcie pod zarzutem szpiegostwa: Łukawski może 7 miesięcy w więzieniu nie przeżyć.
Łukawski jednak zachowuje się tak, jakby nie chciał ułaskawienia. Nie tylko nadal hejtuje, ale 2 grudnia był gwiazdą pikiety zorganizowanej przez Konfederację Korony Polskiej, gdzie występował razem z jeszcze zjadliwszą od niego, królową polskiego hejtu antyukraińskiego, Katarzyną Sokołowską. A gdzie? Ano pod Kancelarią Prezydenta. I razem krzyczeli coś o tym, że Polską nie rządzą Polacy, że ukrainizacja, banderyzacja, nachodźcy, itd. Bardzo zręcznie, bardzo. Andrzej Duda mógł słyszeć z gabinetu, jak go obrażają.
Marcin Ludwik Rey
Pan Andrzej Łukawski ZWOLNIONY - oskarżony o „mowę nienawiści” przez Związek Ukraińców 🇺🇦 i skazany przez pro-banderowski sąd na 7 miesięcy więzienia, dziś opuścił mury warszawskiego aresztu - po interwencji posłów @KONFEDERACJA_ 🇵🇱 #StopBanderyzacjiPolskichSądów pic.twitter.com/SM42SWKYMr
— Grzegorz Braun (@GrzegorzBraun_) November 24, 2023
Informacja
— Andrzej Zapałowski (@A_Zapalowski) November 24, 2023
Pan Andrzej Łukawski otrzyma lepszą opiekę prawną. Zgłaszają się kolejne kancelarie prawne, które podejmą się Jego obrony. Więcej na razie nie mogę napisać. Dziękujemy
Proszę pisać protesty do Ministra Sprawiedliwości i Prezydenta RP. Nie bądź bierny! pic.twitter.com/QiTr9S6TR3