Zastępca Prokuratora Generalnego poinformował o swojej rozmowie z Zastępcą PG Tomaszem Janeczkiem, który jest odpowiedzialny za nadzór nad pionem wojskowym prokuratury:

Zgodził się na podanie treści tej rozmowy. Przekazał, że nie otrzymał żadnej informacji o dzisiejszym zdarzeniu z rosyjską rakietą, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną, noszącym wszelkie znamiona przestępstwa”.

Dalej dodaje:

Nie kontaktowali się z nim przedstawiciele wojskowych służb specjalnych, nadzorowanych przez Pańskich kolegów z ław rządowych. Nie kontaktowali się podlegli Tomaszowi Janeczkowi wojskowi prokuratorzy liniowi, których bezpośredni przełożeni zostali przed paroma dniami bezprawnie odwołani i zamienieni na nielegalnych nominatów”.

W tekście, w którym zwraca się do Adama Bodnara, prok. Ostrowski wskazuje również, że Janeczek nie mógł się skontaktować z Prokuratorem Generalnym, który miał z nim nie przeprowadzić ani razu rozmowy służbowej i ten nie ma nawet jego numeru telefonu. Dalej czytamy:

Zdarzenie z rakietą ma aspekt wojskowy, ale może wyjaśniane w pionie do zwalczania przestępczości zorganizowanej, przez prokuratorów specjalizujących się w śledztwach dotyczących terroryzmu i szpiegostwa. Ale również i tutaj rzeczywistość skrzypi! Na miejsce odwołanego Dyrektora PZ-tów Piotra Kowalczyka nie wyznaczono żadnego następcy, o czym informowałem opinię publiczną wczoraj”.

Dodał, zwracając się do Bodnara, że taki sposób funkcjonowania prokuratury w tak dramatycznych chwilach, to nieporozumienie. Stwierdził, że wahał się czy formułować to publicznie, jednak:

[…] pudrowanie rzeczywistości nie ma żadnego sensu. Znaleźliśmy się w momencie, w którym obrona nielegalnych działań, których kamieniem węgielnym było „odwołanie” Prokuratora Krajowego, doprowadza do paraliżu komunikacyjnego w prokuraturze, przed którą staje zadanie zbadania rosyjskich przestępstw na szkodę Polski”.

 

 

Na koniec podsumował, że to ślepa uliczka i droga donikąd, „tylko Polski szkoda”.