Dotychczas politycy zajmujący rządowe lokale wnosili czynsz, choć symboliczny — 50,55 zł za metr kwadratowy, co przy 50-metrowym mieszkaniu dawało około 2,5–3 tys. zł miesięcznie. Teraz nie zapłacą ani złotówki. W uzasadnieniu decyzji czytamy, że przywilej ten ma wynikać z „charakteru zadań związanych z zapewnieniem sprawności działania struktur państwa”.

Zgodnie z nowymi zasadami, koszty utrzymania mieszkań służbowych poniosą odpowiednie urzędy:

  • ministerstwa – w przypadku ministrów,

  • Kancelaria Prezesa Rady Ministrów – w przypadku wicepremierów.

W praktyce oznacza to, że cała elita rządowa zostanie zwolniona z obowiązku płacenia czynszu. Nowelizacja ma wejść w życie siedem dni po podpisie premiera Donalda Tuska, który – jak podkreślają komentatorzy – „ma gest”, szczególnie wobec własnego zaplecza politycznego.

Według wyliczeń Business Insider Polska, średni miesięczny koszt najmu służbowego lokalu o powierzchni 58,83 m² wynosi 2974,05 zł brutto. To kwota, za którą zwykły obywatel ledwie wynająłby dziś kawalerkę na rynku komercyjnym.
Do tej pory tylko dwóch ministrów korzystało z takiego udogodnienia. Po nowelizacji – prawo do darmowego mieszkania uzyska praktycznie całe kierownictwo rządu.

W dokumentach rządowych podkreślono, że decyzja jest „uzasadniona charakterem wykonywanych przez nich zadań”. Zmiana ma rzekomo „zwiększyć efektywność pracy” i „umożliwić elastyczne wykonywanie obowiązków służbowych w Warszawie”. Krytycy wskazują jednak, że to raczej kolejny przykład rozszerzania katalogu przywilejów dla swoich, w czasie gdy wielu obywateli walczy o dopłaty do kredytów czy czynszu.

Teoretycznie lokal służbowy przysługuje osobie zajmującej kierownicze stanowisko państwowe tylko wtedy, gdy nie posiada innego mieszkania w miejscowości, w której pełni funkcję. W praktyce jednak – jak zauważają prawnicy – nikt nie kontroluje, czy urzędnicy nie korzystają z innych nieruchomości np. należących do członków rodziny.

Politycy opozycji zarzucają premierowi hipokryzję: z jednej strony zapowiada „sprawiedliwość społeczną” i „solidarność z obywatelami”, z drugiej – funduje luksusowe przywileje najbogatszym urzędnikom.

Jak zauważył jeden z publicystów Tygodnika Solidarność, „rząd wprowadza darmowe mieszkania, ale tylko dla tych, którzy zarabiają kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Dla reszty Polaków zostają raty, czynsze i inflacja”.